ciche dni
Nigdy nie pisałam na takim forum, wydawało mi sie to troszeczke zbedne, w koncu sa znajomi, przyjaciele-oni zawsze pomoga i poradzą, ale chyba czasem warto poprosić o rade kogoś zupełnie obcego. Tak wiec jesli o mnie chodzi-poznałam niedawno ciekawego faceta. Nasza historia jest krótka, ale wydarzyło sie cos dla mnie zaskakujacego i dlatego tu sie tym dziele. Nigdy nie padły zadne słowa zobowiazujace aczkolwiek gesty i czyny w pewnien sposob na to wskazywaly. Duzo wymienionych wiadomosci, tak naprawde pisalismy codziennie. Dlatego bardzo mnie zdziwiło jak w pewnym momencie przestł sie odzywac i nie odbieral telefonu. Te jego ciche dni trwały 3 dni. Martwiłam sie jak głupia, facet w koncu do najgrzeczniejszych nie należy, skłonnosci do bijatyk rowniez posiada. Kiedy wreszcie sie odezwał- wiadomo przeprosił, ale rowniez napisał, ze doszedl do wniosku, ze musi dac mi spokoj. On zna swoj swiat, swoj poglad na niego i po prstu uwaza, ze ja go nie zaakceptuje, a zmienic sie raczej juz nie zmieni.Nie chce mnie ranic i sprawiac bym sie martwiła. Oczywiscie pisałam, ze skad on moze to wiedziec, zeby dał mi to sprawdzic. Prawda jest taka, ze dotychczas nie myslalam o nim jako o potencjalnym 'moim chlopaku'. Ja tez do najlatwiejszych nie naleze i swoje ( mimo mlodego wieku ) przeszlam. Nie jestem wcale nieufna osoba, bardziej chodzi o to, ze nigdy nie sprawdzilam sie w zwiazku i moze dlatego nie przyjmuję, w sumie nie przyjmowalam w ogole takich mysli. Zmienilo sie to wlasnie po tych jego kilku dniach nie odzywania sie, zrozumialam ze naprawde mi na nim zalezy i nie chce by to sie tak konczylo.
I tak jestem pewna, ze tu nie chodzi o kogos trzeciego. Mimo wszystko nie chce tego zaakceptowac, tej jego decyzji.. Uwazacie, ze jest jakis sposob, ktory przekona go o tym, ze wcale nie musi byc tak jak on mowi?


  PRZEJDŹ NA FORUM