co mam zrobić ? poradzcie
Witam, nie bede owijal w bawelne i przejde od razu do rzeczy...

Studiuje na uczelni i los chcial ze juz pierwszego dnia wpadła mi w oko pewna dziewczyna, dziwnie sie poczulem, bo to nie bylo normalnie zachwycenie sie jej urodą, ona miala ten blysk w oku...nigdy wczesniej sie tak nie czulem, na pierwszych zajeciach kompletnie nie moglem sie skupic bardzo szczęśliwy co chwile spoglądalem w jej stronę i zastanawialem sie co ona w sobie ma. Tego dnia bylem tak sparalizowany ze nie mialem jaj zeby nawet do niej podejsc, po za tym to na jednej z przerw byla w towarzystwie kolezanek to na innej gadala przez tel. Ale nastepnego dnia poczulem sie juz pewniej i wiedzialem ze musze do niej podbić bardzo szczęśliwy Zagadalem, porozmawialismy tak ogolnie, powiedziala ze ma problem z jednym z przedmiotow to zaoferowalem pomoc. Wrocilem do domu zapro na fejsa od niej i pomoglem... popisalismy tez troche, podpuscilem ja nawet tak pol zartem pol serio w stylu 'za ta pomoc to wisisz mi teraz kawe', nie myslalem ze wezmie to na powaznie. Ku mojej uciesze dala sie zaprosic na ta kawe, nawet jeszcze powiedziala cos w stylu ' ale mam nadzieje ze nie pojdziemy na kawe w szkolnym barku' i dala swoj nr tel bardzo szczęśliwy Skracając powiem ze fajnie nam sie gadalo, nie bylo drętwo, wydawalo mi sie ze tez jest zadowolona ze spotkania. A więc w czym problem?

Od tego spotkania zaczela mnie tak troche olewać, mam wrazenie ze trzyma mnie na dystans. Ona mieszka po za moim miestem takze nie widzimy sie dzien w dzien, ale jak juz jestesmy na uczelni czy tez smsujemy albo piszemy na fejsie to glownie rozmawiamy o szkole, przedmiotach, zadaniach. Ja jestem pewien ze przez ten czas calkiem dobrze ja poznalem, wiem co lubi czym sie interesuje itp, ale mam wrazenie ze ona o mnie wie znacznie mniej. Gdy ja rozmawiam z nia o jej zainteresowaniach to ona potrafi o tym opowiadac godzinami... nie przeszkadza mi to, nawet mi to imponuje jak opowiada tak z pasją, tylko wkurwia mnie to ze ona nie zapyta o moje hobby :/ czuje jakby ona w ogole nie probowala mnie blizej poznac :/ coraz czesciej wyglada to tak ze ona spedza czas z kolezankami a ja z kolegami i nawet nie mamy okazji dobrze pogadac. Próbuje ja wyrwać gdzies na miasto czy na kawe, ale ona zawsze ma alibi, bo tak sie sklada ze ostatnim czasem albo ona sie gdzies spieszy albo mi nie pasuje, albo idziemy gdzies ale ona bierze ze sobą kolezanke/ki. Tak mnie wkurwia to jak ona mnie traktuje ze dalem jej w delikatny sposob do zrozumienia, ale ona chyba nie zrozumiala przeslania, powiedziala cos w stylu 'jeju przeciez wiesz ze nie moglam' albo ' jezu matko o co ci chodzi?' i tutaj juz tak u mnie w srodku sie zagotowalo ze mialem jej ochote powiedziec CHCESZ KURWA WIEDZIEC O CO MI NAPRAWDE CHODZI?! (i powiedzial bym co slina na jezyk przyniesie, co do niej czuje, jak mna zakręcila etc etc)

ale nie zrobilem tego jeszcze... bo boje sie jak zareaguje, czy kompletnie sie odwróci odemnie, czy tez da szanse albo chociaz dostrzeże moje starania i zacznie mnie traktować inaczej... I nie chce tez z tego powodu ze będzie niezręczna sytuacja jak sie bedziemy widzieć na zajęciach...

Co mam zrobic? czekac az samo sie potoczy, powiedzieć jej wszystko prosto z mostu czy próbować sie zbliżać i dawać jej do zrozumienia w bardziej dosadny sposób.


  PRZEJDŹ NA FORUM