Sama już nie wiem jak się zachowac...
Tak przypuszczałam, ze moja osoba zostanie tutaj oceniona po tych wypocinach, jako romantyczka i uległa kobietka. Nie inicjuje spotkan ja, tylko on. Odmawiałam mu wiele razy, bo jak wczesniej pisałam nie mam czasu na spotykanie się codziennie. Owszem większość spotkań kończy się sexem, który ja też inicjuje. Lecz nie wszystkie spotkania się nim kończą... Nie chce sobie wmawiać, ze jest "inny", zaczęło mi na nim bardziej zależeć, zaczęłam o tym myśleć i się w to za bardzo zapętlam, dlatego pytam o poradę... Co do komplementów, nie mam kompleksów. Bardziej chciałam tutaj pokazać to, że coś się stara mówić i że sucho mnie nie traktuje, kompletnie nie chodziło mi o podniecanie się takimi epitetami. Ciężko mi opisać dokładnie tą całą sytuacje między nami. Więc właśnie zabrzmiała zapewne jak zabrzmiała. Ze warszawiak wykorzystuję bezbronną "studenciare". Nie rozumiem czemu Ci się wymiotować zachciało sobą, a co Ty takiego zrobiłeś? Co źle Ci z nią było? Powiedziałeś jej, że chcesz za nią wyjść za mąż? Skoro było miło, romantycznie, aktywnie to co w tym złego? Chyba, że Ci nie pasowała od początku i tylko czekałeś żeby ją "przelecieć". Byłam już w układzie spotkanie-sex i potrafiłam w nim być. Żadnych kin, spacerków i innych pierdół, only sex... Napisałeś tez, że musiał na kimś ćwiczyć, to ze był dobry to nie znaczy, że całą kamasutre przerobiliśmy. Myślę nawet, że jestem aktywniejsza od niego ale to juz nie wazne. Nie było mi przykro, czy smutno. W każdym bądź razie raczej źle mnie oceniłeś... Chcę opinii co do tego co dalej robić, żeby własnie nie wyjść na idiotke, która mu się podkłada. Czy zapytac go jak to traktuje, czy raczej nie zaczynać tematu (żeby nie wyjść na słabszą i być na straconej pozycji)Czy odpuścić i czekać aż się samo rozwinie, chociaż na to troche mało czasu...


  PRZEJDŹ NA FORUM