Problem... jak dział forum
Kolejny raz piszę tu aby się wygadać, zadawać pytania samemu sobie, zapewne przeczytają to nie liczni no ale cóż...
[ogólnikowo przeszłość] od początku związku było niesamowicie dobrze, w takim sensie jak w każdym związku, mówiłem że ją kocham, ona mówiła że mnie, pisała mi to, i odpisywała to czego oczekiwałem czyli? {-Kocham Cie *a ja Ciebie) po pewnym czasie już mi nie odp. tego i coraz mniej mi to mówiła. i wpadła w trans w którym regularne mówiła mi że z nami koniec (ale do tego nigdy nie doszło, od jakiś 2tyg wszystko wróciło do normy znów byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie...
[to czym chce się podzielić] pojechaliśmy na 3 dni nad jezioro z 2 znajomych, (na 2 noce) w dzień było ok.. lecz wieczorami wiadomo *alkohol, pierwszego wieczoru nie byłem mocno wstawiony, zachciało mi się pływać, Poszedłem nikomu nie mówiąc, martwili się o mnie oczywiście, moja ukochana poszła właśnie tam widziała jak pływałem kazała mi wyjść z wody powiedziałem że nie wyjdę bo mam ochotę popływać. Powiedziała że jak nie wyjdę to ona po mnie wejdzie (nie umie pływać), przyszedł znajomy i chcieli mnie wyciągnąć, widząc jak moja dziewczyna zaczęła się martwić to wyszedłem, była zła, przeprosiłem ją, jakoś mi to wybaczyła... ale to nic... 2 wieczór opisuje ze łzami w oczach bo jest mi strasznie wstyd!!! no mogę powiedzieć że mam najtwardszą głowę ze wszystkich tam będących ale przesadziłem z moimi możliwościami dość mocno... poszedłem spać, przebudziłem się a nikogo nie było (poszli do domku obok do jakiś koleżanek wszyscy 3) wziąłem papierosa i poszedłem, oczywiście widzieli mnie jak wychodziłem i znajomy wyleciał za mną pogadał, wróciliśmy... potem pokłóciłem się z moją kochaną {nie pamiętam o co) 2 razy wybiegłem z domku, ona za każdym razem za mną powiedziała że zachowuje się jak gówniarz, że jestem jak jej byli i że jestem śmieciem... zrozumiałem to nie mam jej tego za złe bo tak właśnie się zachowałem przyznałem jej racje, aaa i dostałem w pysk... pod siłą adrenaliny złości położyłem się na innym łóżku gdzie były kable, spadł mi na nos głośnik (oczywiście rozcięty) i moja kochana zaczęła latać za plastrem, martwiła się o mnie strasznie co uświadomiło mnie w jeszcze większym przekonaniu że zachowałem się jak śmieć. usiadłem w rogu i zaczęły mi lecieć łzy powiedziałem jej co myślę że miała racje że jestem śmieciem itp... odparła mi stanowczo że mnie kocha i powiedziała tak pod naciskiem nerwów. {wcześniej zanim zrobiłem tą "wikse" gadałem o nas o naszej przyszłości i że chciałbym się z nią zaręczyć za jakiś czas) więc powiedziała że mam iść spać przy łóżku powiedziała mi że chce mieć ze mną nawet 3 dzieci mimo że chce 1. Powiedziała że położy się ze mną i nigdzie nie pójdzie. Powiedziałem że ma się zastanowić czy na pewno chce ze mną być, odp. że nie musi się zastanawiać że podjęła już decyzje. I Powiedziała za 7mies chce widzieć pierścionek. ok. rano było ok i cały dzień. dzisiaj rano było też ok, lecz potem powiedziała że jestem nieodpowiedzialny i że jak tak dalej będzie to nie widzi w nas przyszłości i coś tam jeszcze. Chodziłem przybity, potem powiedziała "no chodź tu" i mnie przytuliła i mnie przeprosiła...
Kocham Ją najbardziej na Świecie!! nie wyobrażam życia bez niej.. ale co ma być to będzie...


  PRZEJDŹ NA FORUM