Napisać przez wakacje/jak się zachować?
Nie wiedziałam, czy wrzucić ten temat do diału problemy w szkole czy tutaj.
To wykładowca-26lat.Nie ma rodziny, ani dziewczyny. Sam mówi dla żartów innym że szuka. Miał dziewczynę dosyć długo, razem studiowali. chyba jako tako skleciłam co trzeba.
pomógł mi w wieu ważnych kwestiach, był zmieszany przy mnie zakłopotany, komplementował mnie, drażnił się ze mną. Probował poza zajęciami do mnie zagadać, nie bardzo mu to wychodziło, a ja go odpychałam. Do czasu. Poczułam pod koniec semestru coś do niego.
Zaczepiłam go po jego zajęciach. Był zaskoczony, nie spodziewał się mnie, bo zajęcia z nim mi się już skończyły parę miesięcy temu. Niedawno na uczelni mieliśmy duże sympozjum Pochwaliłam je, prowadził sympozjum ze swoim kołem i pochwaliłam jego wsytąpienie. Było mu głupio, bo stwierdził ze sympozjum to nie jego zasługa. Zaproponował mi uczestniczenie w kole zawołał studentkę która miała z nim zajęcia, akurat była przewodniczącą. Objał mnie mocno, zanim objął przejechał ręka przez moje plecy, jakby masował, odruchowo uciekłam a później wtuliłam w jego rekę, czyli odchyliłam do tyłu i tak przez pare minut (rękę miał na mojej tali) Polecał mnie i przedstawił. Bardzo mu zalezało, żebym juz przyszła na spotkanie koła (mimo ze to było pozegnalne).
Przy mnie wszystko mu się myli, myli, godziny, dni tygodnie, zajęcia, ale pamieta jak się nazywam, olewa uczniów każąc im czekać aż ze mną porozmawia, spóźniając się na zajęcia mocno.zawsze uśmiecha się gdy mnie widzi, nawet jak idzie zamyślony
gdy go zaczełam olewać już totalnie, wszedł na mnie (przytulił się do pleców na pare sek) i bez słowa poszedł dalej.
Mam sprzeczne uczucia co do niego,bo nie wiem o co mu chodzi.Chciałam napisać o niczym waznym, by tylko utrzymać kontakt. Niestety takie historie przeważnie bardzo źe się kończa..



  PRZEJDŹ NA FORUM