Zakłopotana
brak sił
Valium, nie będę się czepiać całej Twojej wypowiedzi, bo swoje racje masz, ale zwrócę uwagę na dwie sprawy: Po pierwsze studiowanie czegokolwiek nie przesądza ani o mądrości, ani o inteligencji. Znam mnóstwo debili po najlepszych uczelniach i równe mnóstwo ludzi, którzy nie skończyli studiów, albo nawet liceów, a są bardzo w porządku intelektualne i życiowo. Po drugie - to propaganda naszych czasów kazała kobietom wpadać w depresję po poronieniach i aborcji. Natura wyposażyła kobiety w genialny system obronny czyli, w wielkim uproszczeniu, pewne znieczulenie na ciążę w jej pierwszej fazie. Dopiero po skończeniu pierwszego trymestru ciąży, kiedy płód w miarę bezpiecznie zagnieżdża się w macicy, uwalnia się hormon prolaktyny, czego skutkiem jest "fiksacja" na punkcie dziecka, "małpia miłość", czy jak kto chce nazwać niesłychanie silną więź kobiety i płodu. Dzieje się tak dlatego, że każda ssacza samica, w tym ludzka, może bardzo stracić "młodą" ciążę. Gdyby faktycznie po usunięciu/utracie dziecka na samym początku ciąży kobiety cierpiały aż tak strasznie, to na świecie nie byłoby ani jednej normanej. To nie jest moje widzimisię, tylko fakty znane od wielu lat, o których nie wolno mówić głośno, jak zresztą o wielu rzeczach.


  PRZEJDŹ NA FORUM