Poważny problem, pomocy !
Przede wszystkim gratuluję doświadczenia stuletniego starca, wiedzy profesora Hartmana i głębokiej świadomości siebie, która charakteryzuje tylko mnichów buddyjskich. "Pierwsze dwa tygodnie nie byłem pewien, potem stwierdziłem, że to miłość, chciałem się upewnić, że to nie zauroczenie, by jej nie zranić" - chłopie, dobry jesteś. Po pierwsze na poczaku to jest zawsze chemiczne zainteresowanie. Po drugie to będzie zakochanie/zauroczenie jeszcze przez kilka lat, potem mające szansę przekształcić się w miłość. Nikłą szansę. Miłość jest wtedy, kiedy kochasz kogoś jak mamę i brata, tylko z wybranką uprawiasz sex - to uczucie odpowiedzialności za kogoś a nie miękkich kolan i ślinotoku na widok ukochanej. Właśnie tych rzeczy w miłości na 100% brakuje, dlatego ludzie myślą, że już nic ich nie łączy i się rozstają. A TWOJA DZIEWCZYNKA NIE CHCE CIĘ JUŻ, BO PRZESTRASZYŁA SIĘ POTENCJALNEGO SEXU I W OGÓLE OKAZAŁO SIĘ, ŻE CAŁUJESZ NIE TAK, CZASEM ŚMIERDZISZ CZOSNKIEM, ALBO MASZ JAKIEŚ GŁUPIE ZACHOWANIE I ONA SIĘ CIEBIE WSTYDZI PRZED PSIAPSIÓŁKAMI. Luźny związek.... Czy ona zdaje sobie sprawę z tego, że luźny związek to wspólne życie, dom, sex, może dzieci, przyjaźń, zobowiązania i po prostu partnerzy na boku? Matko kochana, jak wy szybko chcecie być starzy i wyrachowani...


  PRZEJDŹ NA FORUM