Co zrobilibyście na moim miejscu? Prośba o poradę
Dzięki za wszystkie porady. Konkluzja jedna.

Rozum też mi to podpowiadał, serce coś innego... Stąd ten wpis, bo czułem się pogubiony.

Nie pisałem o tym, ale jest w tej całej historii jeszcze jedno dno. Niestety/stety po 3 latach firma mi pada i z końcem marca finito. Pracownicy są na okresach wypowiedzenia już. Ta osoba, o której pisałem również. Nie ma to wpływu na stosunek do mnie i na nasze relacje. Od 3-4 miesięcy było jasne, że po spadku koniunktury taki będzie finał i ona wiedziała o sytuacji i zdążyła sobie już znaleźć nowe zatrudnienie od kwietnia.
I do czego zmierzam... Zmierzam do tego, że nie pochodzimy z tych samych miast i zapewne nigdy już się nie spotkamy. Life is brutal. Nie ukrywam, że jest dla mnie osobą bardzo ważną i abstrahując od wszystkich Waszych rad pytanie czy jest sens po raz ostatni jakoś starać się do niej dotrzeć i o nią zawalczyć? Czy według Was ma to jakiś sens? Jesteście o wiele bardziej doświadczeni stąd pytanie czy:
- ma to sens?
- jak najlepiej to rozegrać, aby przygotować sobie ścieżkę do ewentualnej zmiany sytuacji za kilka miesięcy jeśli dojrzeje i się zmieni?

Zdaję sobie sprawę, że w obecnej sytuacji nic nie ugram. Wiem, że dałem dupy ale czasu nie cofnę. Ona też dzisiaj nie jest gotowa, bo swoimi dziwnymi zachowaniami i oskarżeniami oziębiła relacje do granic możliwości. Chcę iść swoją drogą, natomiast pomyślałem że może warto zostawić jakąś ścieżkę, aby ewentualnie wrócić do tematu za kilka miesięcy? Tylko jak to poukładać? Jak rozegrać temat? Co byście podpowiedzieli?


  PRZEJDŹ NA FORUM