Kocham go ale on nie okazuje mi uczuć
Witam.
Mam bardzo poważny problem. Chodzi mi dokładnie o mojego '' przyjaciela", jeśli można to tak w ogóle nazwać. Poznałam go dokładnie rok temu. Jeszcze wcześnie wiele o nim słyszałam bo moja koleżanka kręciła z jego kolegom i opowiadała mi różne ciekawe rzeczy o nim ale jakoś mnie to nie interesowało aż do czasu kiedy go poznałam. Z początku nie robiłam sobie nic z tej znajomości ale zaczą do mnie pisać, widywaliśmy się co tydzień na imprezach i dużo rozmawialiśmy. Na jednej z imprez przecholowałam nieco z alkocholem i nie mają już pojecia co robie przelizałam się z jednym zjego najlepssych kumpli. Wypominał mi to ciągle aż w pewnym momencie poirytowana napisałam mu o co mu chodzi i czy jest o to zazdrosny. Oczywiście stwierdził że nie i przez pewien okres przestał się do mnie odzywać. Za jakiś czas miałam swoje urodziny. Wszyscy pojechaliśmy na impreze, pilismy i zajebiście się bawiliśmy. Po moich urodzinach napisał do mnie taką wiadomość " kiedy będę mógł sprawić abyś stała się prawdziwą kobietą " oczywiście wyśmiałam go że w ogóle o coś tak bezsensownego pyta. I znów zaczą pisać chciał się spotkać aż wreszcie po jego prośbach zgodziłam się na to spotkanie. Już jak wcześniej wspomniałam wiele o nim słyszałam miedzy innym też o tym że był w więzieniu, zarywał do każdej laski i nawet słyszałam że korzystal z usług jak on to niby nazwał " dzikich kobiet' ale później mi wszyscy tłumaczyli że to takie plotki i nie warto w to wierzyć. Z początku w to nie wierzylam az do tego momentu kiedy poraz pierwszy się z nim spotkałam.Bylo fajnie i miła ale on już zaczą przeginać troszke. Próbował włożyć swoją rękę w moje majtki a ja w tym momencie powiedziałam mu że jest za szybki i że nic z tego nie będzie. Zdenerwowany szybko odwiózł mnie do domu i jak odjechał napisał mi smsa nie spotkałem się z tobą aby cie wykożystac, nie mam już o czym gadać i skasuj mój numer bo nie będzie ci już potrzebny. Troche się tym przejełam ale po miesiącu sam do mnie napisał. Odpisałam mu bo w sumie brakowało mi z nim rozmów i jego obecności. Godziłam się na kolejne spotkania na których zachowywal się normalnie jakby nic się nie stalo. Stwierdziłam że jest okej i można spróbować czegoś więcej. Zrobiłam z nim to kilka razy. Był taki kochany i miły lecz na pewnej imprezie (na której miało mnie nie być ale byłam przez chwile) zobaczyłam jak wyrywa kolejną laske. Poczułam sie wykorzystana i z wielkim bóle wróciłam do domu. Dowiedziałam się że przelizał się z tą dsiewczynką i wtedy przestałam z nim pisać a on pewnego dnia napisał jak dla mnie to możesz się nie odzywać lecz ja pod wpływem emocji napisałam że miałam nieaktywny telefon i poprostu nie mogłam się z nikim skontaktować. Uwierzył i zaproponował kolejne spotkanie na które jak zawsze się godziłam. Poruszyłan temat tej imprezy lecz on przyznal że tak tańczyl z tą dziewczyną ale nic więcej między nimi nie bylo. Zauroczona uwierzyłam. Później spotykaliśmy się i na prawde między nami było fajnie ale do momentu w któym zaczełam podejżewać że coś jest nie tak. Nagle nie mógł sie spotkać bo nie miał czasu, coraz żadziej się widywaliśmy i stwierdziłam że musi być ktoś jeszcze oprucz mnie. Spotykał się ze mną i jakąś inną laską ale spotkał się z nią 3 razy a mi w między czasie napisał że nię może się ze mna spotykac. Byłam załamana tym faktem. A on znów jak mu coś nie pasowało wracał do mnie pisał i jak gdyby nic sie nie wydażylo prosił o kolejne spotkania. I znowu było tak jak dawniej aż do tej pory. Tydzień temu rozmawiałam z jego bratem dowiedziałam się że na działke mojego "przyjaciela" przyjechały jakieś dwie nieznajome a on tam na tej działce robił coś sprzątał czy jakoś tak a jego brat z chęcią pomocy pojechał tam i zobaczył jak on pomaga tym dupeczkom smarować się olejkiem do opalania. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Wczoraj bardzo chciał się sptkać i postawił mi ultimatum że jak się z nim nie spotkam to już wcale się nie sptkamy. Napisałam mu że nie moge i proponuje sobote na spotkanie on stwierdził że nie bo tak jakoś nie może się spotkać.

Kocham go i nie chce stracić lecz moja podświadomość mówi mi coś innego. Tak dużo czasu z nim spedziłam prawie rok, na samą myśl że mam się z nim nie spotkać i widzieć go z inną aż mnie zaciska. Nie mam pojęci jak mam wpłynąć na tego człowieka ja nie chce go zmuszać do związku. Kiedyś mi powiedział że nie miał dziewczyny nie ma i nigdy nie będzie miał i to mnie zasmuciło ale mimo tych słów nadal się ze mną spotykał.

Prosze pomóżcie mi bo ja już nie daje rady...


  PRZEJDŹ NA FORUM