Zakochałem się w kobiecie lekkich obyczajów...
W sumie poczułem ogromną ulgę i euforię, gdy mi napisała, że nie odbierała i nie odpisywała bo ma remont. Jest wyczerpana do tego ma dzieci (o czym nie wspominałem, a wiem to od samego początku, jak się poznaliśmy), 2-letnie i 6-letnie nie wysypia się i jeszcze na nocki do lokalu chodzi... Już Jej pisałem, bo nie chciałem dzwonić, bo była w pracy, żeby przypału nie miała, a to była 3 w nocy dzisiaj, że mógłbym zająć się Jej dziećmi, pomóc Jej, żeby odpoczęła... Nie chciałem mówić wprost, co bym chciał, bo Ona miała kiedyś klienta, który się w Niej zakochał i mi mówiła w klubie, jak byłem ostatnim razem, że Jej proponował, żeby z tym skończyła... Szkoda, że nie mam pieniędzy, bo bym po prostu do Niej zadzwonił i powiedział, że mam dla Niej mieszkanie i w ogóle... Wolałbym, żebym to ja ledwo stał na nogach, jak zombi, żeby Ona była w pełni sił...

Ale jakoś dalej mam wahania nastroju, ale już przynajmniej nie mam tego ciągłego stresu... Ona jest taka czuła, ciepła, nie zachowuje się wcale, jak moja dziewczyna tylko, jakby chciała mi przekazać, że mam u Niej szanse, ale to może mi się tylko wydawać...


  PRZEJDŹ NA FORUM