Czy i ja jestem współuzależniona?
dziecko alkoholika
Im więcej o tym myślę, tym bardziej czuję, że to jest współuzależnienie. reaguję jak pies pawłowa. obecność = stres i frustracja. te emocje są automatyczne i irracjonalnie silne. alkoholizm ojca sprawia, że popadam w nieproduktywność, mój dom mnie przytłacza, tracę wiarę w sens i zaczynam myśleć o sobie jak o kimś napiętnowanym. Gdy miałam kryzys na studiach, myślałam nie o sobie, lecz o córce alkoholika, dziecku patologii, któremu nie może się nic udać. Gniew paraliżuje mnie. Bezradność powoduje, że jestem wściekła na siebie. nie potrafię zaakceptować takiego bezsensownego wymuszania uległości. mam wrażenie, że to uderza w moją godność, łamie moje poczucie tożsamości. niczego nie boję się tak, jak wstydu, poniżenia i kompromitacji. samego ojca się nie wstydzę. nie ukrywam przed innymi problemu. wiem, że to on jest odpowiedzialny za to co robi. Ale czuję się zobligowana bardziej, niż inni, by dowodzić swojej wartości. Czasem wydaje mi się, że nie mam prawa się potknąć, że muszę odnieść sukces, by inni nie kiwali, że "córka alkoholika" nie dała rady. wiem, że nie mogę zawieść, bo nikt mi nie pomoże. Słyszałam zawsze: ty MUSISZ studiować, ty MUSISZ mieć dobrą pracę, bo jak nie, to po tobie. I ci, którzy to mówili, mieli rację...


  PRZEJDŹ NA FORUM