Pomocy!!!
nie mam sil zyc..
Wiem co przeżywasz mam ten sam problem. Mam 33 lata - wspaniałego męża, cudowne dzieci. Mimo to od jakiegoś roku tak straszliwie popłynęłam, że jest mi z tym bardzo źle. Problemy finansowe, rodzinne, zawodowe sprawiły , że uśmierzenia bólu egzystencjalnego zaczęłam szukałać w alkoholu. Zaczęło się od kilku piw - skończyło na stracie pracy, poczuciu wstydu, bylejakości, zaniedbaniu dzieci, rodziny, totalnie niskiej samoocenie itd. Do tej pory nie rozpatrywałam tego w kategoriach choroby ale chyba jestem chora. O alkoholikach , osobach uzależnionych zawsze miałam złe zdanie. Kojarzyli mi się z głupkami, którzy z premedytacją niszczą swoje życie i życie swoich bliskich, są zaniedbani, żyją w permanentnym syfie, zaniedbując podstawowe sprawy... Ja jakoś do tego schematu w swoim idiotycznym odczuciu nie pasowałam. Zawsze zadbana, świetnie ubrana, w domu błysk, obiadek na czas, rachunki uregulowane itd. Do momentu aż przyłapałam się na tym , że wypijając jedno piwo nie umiem przestać idę po kolejne 2, kolejne 3 i kończę nie pamiętam na którym... Ostatnio wydarzyło się coś dziwnego. W biały dzień w miejscu w którym było jakieś 500 osób po wypiciu może 3 piw urwał mi się film - zresztą to długa historia. w efekcie straciłam pracę. Wydaje mi się że nareszcie obudziłam się z tego letargu. Utraca tej pracy to błahostka w porównaniu z tym że mogę wkrótce stracić znacznie więcej -Rodzinę! To maxymalnie silna motywacja , ale mam nadzieję że sobie poradzę. Może przy pomocy grup AA. Na razie jestem na etapie uświadomiania sobie problemu.


  PRZEJDŹ NA FORUM