Współuzależnienie
Witam Cię Hurt!
dokładnie wiem co czujesz. Ja walczyłam o swoje małżeństwo 14 lat.Po tych 14 latach mój mąż hazardzista zostawił mnie i dziecko dla starszej kobiety, bo ja postanowiłam kochać twardą miłością.Usłyszałam wiele obelg. Całą winę swojego nieszczęścia przelał na mnie. Cokolwiek nie zrobił i mu nie wyszło ja byłam przyczyną wszelkiego zła.Czułam jak świat wali mi się pod nogami. Tylko czarna dziura i rozpacz. Ścisk w gardle i łzy w oczach. Totalna bezsilność i brak nadzieji. Wiedziałam, że jak dam pieniądze i zaciągnę nastepny kredyt to mój wspanialy mąż jeszcze trochę będzie ze mną,a ja kupię sobie na tydzień moze dwa trochę "miłości". Mogłam jeszcze "walczyć". Ale o co ? Osiągnęłam dno. Dno mojego wspoluzaleznienia.Tak było pare dni temu. Zrozumiałam, że nie mam wpływu na jego decyzję, a jedynie na swoje. Zaczęlam szukać pomocy , bo wiedziałam ,że sama nie dam rady.Poszłam na pierwsze spotkanie z terapeutą.Nie mówię ,że dziś jest pięknie i wspaniale,ale wierzę ,że z tego wyjdę.Wiem ,że nie jestem sama , a sama sobie nie pomogę.
Nie wiem jak przezyłabym ten tydzień bez tego wsparcia.Dlatego poszukaj pomocy dla siebie to naprawdę bardzo wazne.Życie z osobą uzaleznioną to nie żarty. Same nie damy rady.Pierwszy raz od 14 lat miałam takie chwile ,że nie myslalam ,gdzie jest ,co robi , czy mnie zdradza. To były chwile, ale nie zdajesz sobie sprawy jakie komfortowe. Jeszcze miesiąc temu nie pomyslalabym ,że ich doczekam, bo bez niego nie "oddychałam".Dziś wiem ,że kiedys te chwile zmienią sie w godziny, potem tygodnie.... Tobie oczywiście z całego serca życzę ,zebyś poczuła najpierw te chwile potem godziny..... Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki!!!!!!!
Suzi dawno nic nie pisalaś odezwij się tu , albo na gg. Co u Ciebie? Często myslę jak sobie radzisz. Za Ciebie oczywiście cały czas tez trzymam kciki!!!!

oczkooczko


  PRZEJDŹ NA FORUM