uzaleznienia
pomoc
Majeczko słońce Ty (nie)moje. Mówisz że nie chcesz pić ale musisz. znam ten ból ale musisz dlatego że za mało nie chcesz.. niestety. Piszesz że terapia dała Ci narzędzia... ale mam wrażenie że z nich nie korzystasz. Poprawiło się, nie piłaś rok i to wszystko. Nic pozatym się nie zmieniło więc siłą rzeczy wróciłaś po jakimś czasie do poprzedniego modelu życia - ot podleczyłaś się fizycznie i tyle.

Mówisz że masz tytuł i musisz być abstynentką do końca życia. - Nieprawda ! Nie musisz i z tego co piszesz nie jesteś. Nikt nie MUSI być bo i niby dlaczego ? Ja nie musze także... zreszta "MUSZĘ BYĆ ABSTYNENTKĄ" brzmi jak wyrok.

Ja tam niemuszę być abstynentem jęzor Fakt faktem nie pije, bawie się na całego i zmieniam swoje życie. Pale papierosy, pije kawe, jak mam ochotę to łykne proszka na sen ( ja wiem że to niebezpieczne dla kogoś kto ma już jakiś nałóg - ale trudno ryzyk fizyk ) Ale ja tam nie widzę żadnego wyroku podpisanego na mnie ;-)

Mówisz tu o starcie kasy.... że niby co ? Robiłaś na terapi koszty finansowe picia więc chyba wiesz jak to wygląda - to raz. a dwa to znów zapytam - jakiej kasy ? Leczenie odwykowe jest DARMOWE. Owszem można iść do prywatnej kliniki ale poki co nie znalazłem w Polsce takiej gdzie faktycznie uczą jak nie pić, dlatego też pojechałem do sprawdzonej kliniki państwowej i jak pisałem wcześniej długo jej szukałem... ale ja CHCIAŁEM już nie pić a nie oszukiwać się. zresztą ja już wcześniej zrobiłem WSZYSTKO aby pic kontrolowanie lub chociaż pić tak żeby alkohol zadawał mi jak najmiejszy damage... nie dało sie.

Prbowaem chyba wszystkiego, jadłem setki rózch tabletek i specyfików żeby pić i być zdrowszym. Odtruwałem się w szpitalu ( mam taką możliwość ) by być na ważnych spotkaniach - w ostatnim roku mojego picia wydawałem więcej na lekarstwa i działania które zmniejszały moje złe samopoczucie i miały pomóc mi sie kontrolować niż na imprezy które uwież mi tanie nie były. Nawet jak piłem w domu a mieszkam 30 metrów od sieci sklepów nie kupowałem sam alkoholu tylko dowoziła mi go zawsze taksówka ( raz mi sie nie chciało iść dwa po kij mnie mieli widzieć pijanego trzy ... pijany to ma gest że hej ! ) a w knajpie to dopiero strzały dawałem.

Mówisz więc o stracie kasy... jesteś pewna że to strata kasy ? A co do książek to jeśli nie będzie szczerej chęci zaprzestania picia to równie dobrze możesz czytać belytystykę albo romanse. Bedzie ciekawiej, a i drinka można walnąć w międzyczasie.

Trzymam za Ciebie kciuki i nie daj się !

ps
Mi najlepiej czytanie książek o alkoholiźmie wychodziło zawsze po imprezie wesoły
uspokajałem się, mysli krązyły wokól tego ze można życ bez alkoholu, a tydzien później znów byłem na bani... ale nic to ... miałem pod ręką książki które zawsze pomagały wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM