Dwóch facetów jedna kobieta
chłopak vs. kumpel
Mam 23 lata, jestem ze swoim już 3 lata i mam kumpla. Kocham mojego chłopaka no a ten kumpel to zawsze był. Po prostu był. W czym problem? Mianowicie kumpla znam od 10 lat, bardzo przyjaźnię się z jego siostrą, z którą chodziłam do klasy i mimo że studiujemy osobno nadal przyjaźń między nami kwitnie. To że mogę się też przyjaźnić z jej bratem odkryłam później, jak dorósł. On jest młodszy ode mnie o 2 lata, niby nie dużo ale też bardzo młodo wygląda. Wiem, że kiedy wszyscy byliśmy młodsi to się we mnie podkochiwał tylko że ja na niego zupełnie nie zwracałam uwagi no bo to był smarkacz a ja nigdy przenigdy nie "leciałam" na młodszych. Poza tym byłam bardzo wybredna w stosunku do facetów i jeżeli ktoś mi się nie podobał to "odpadał". No i taki właśnie był jej brat. Potem zaczęliśmy się przyjaźnić i mijały lata, on wyjechał do większego miasta na studia a ja zostałam w mniejszym i nie widzieliśmy się. Potem też przyjechałam do tego miasta kontynuować naukę. W tym czasie byłam już ze swoim facetem.
Pewnego dnia(to było jakoś rok temu) na banalnej Naszej-Klasie kumpel zamieścił swoje zdjęcia. Patrzę na nie i pomału zaczęło docierać do mnie że to już nie jest dzieciak tylko dzieciak ten zamienił się w dorosłego faceta! I zonk... od tamtej pory przez następne pół roku nie mogłam nadziwić się, że się zmienił (chociaż to przecież normalne - wszyscy się zmieniają, nie?), że zmienił się w FACETA i to niczego sobie takiego. Choć nadal wygląda młodo... za młodo... mi dawali zawsze o kilka lat do przodu a ja jemu dałabym o kilka lat wstecz.
Ale się rozpisałam.... ehh
Ostatnio zaczęłam patrzeć na niego bardziej "kusym" okiem. Ale nie jestem szczególnie śmiała nawet przed sobą i boję się przyznać że mogę czuć do niego coś więcej (stać mnie jedynie na owo "kuse oko")... a z moim facetem układa mi się różnie. Przeszkadza mi to że mamy odrębne światopoglądy na życie: ja jestem otwarta na zmiany, nienawidząca tych dni które nazywa się dniami świstaka, niestała i strasznie uczuciowa. A on ciągle w matni tego dnia świstaka, nawet nie próbujący nic zmienić, jest antyrozwojowy, nie lubiący zmieniać miejsca (ledwo go przekonałam żeby porzucił swoje miejsce zamieszkania na wsi i przeprowadził się ze mną do dużego miasta), nie miota się raczej ze swoimi pasjami, bierze dzień taki jaki jest nie próbuje o nic walczyć... mimo to jakoś go kocham choć czasem się z nim nudzę, nie rozmawiamy specjalnie dużo, ja z natury nie jestem gatatliwa on też... mam wrażenie że pochodzimy z różnych światów... natomiast z kumplem bardzo fajnie się dogaduję, jeżeli chodzi o zainteresowania i wszystko... ZACZYNAM czuć coś więcej jednak to jeszcze dla mnie za wcześnie.. zastanawiam się czy kiedy dojrzeję do tego to nie będzie za późno. Ale nie potrafię jeszcze się przełamać - dla mnie nadal jest to TEN dzieciak. Nic mówić mu nie będę, gdyż było parę sytuacji (wymownych) z których wynikało, że jemu jeszcze nie przeszło (m.in. trochę zamieszałam i o mało się o mnie nie pobili - mój facet i kumpel, ale jakoś się dogadali...) Chyba. A może sobie wkręcam. Chociaż nie wydaje się mi. Ale rozmawiać z nim o tym nie chcę... no i tak sobie piszę tu korzystając z możliwości bycia osobą anonimową... móc wygadać się... pozdrawiam...


  PRZEJDŹ NA FORUM