Chcę przestać pić
smierc to najchetniej bym chciala aby dopadla mnie teraz bo mam dosc tego cierpienia ale jest we mnie jakas sila ze nie chce sie poddac i chce walczyc i wierze ze sie uda ale to juz tak zee 30 razy bylo i w kolo wracaalo ze do tekiego stanu obiecalam nie dopuscic i co w kolo to samo.. teraz jestem ne w polsce z dala od swojego miasta tam bylo by mi latwiej tu nie do konca wiem co i jak nie znam tego miasta a tez nie chcem prosic nikogo ze znajomych.. ale mysle ze sie jakos ogarne i trafie uda mi sie.. najgorezj ze narazie jes=tem calkiem rozbita deprecha pijacka i nie mam sil na nic przez to.. jutro do pr dzis mialam wolne wwczoraj wieczorem mialam sile myslalam ze wstane rano i sie wezme lecz nie mialam sil caly dzien w wyze placzac w poduszke wiem ze to nic nie da smutny lecz nie moge narazie inaczej bo mam problem z ubraniem sie nawet...
jest teraz wieczor czuje sie lepiej silniej wieksza wiara rano jest tragicznie smutny(... ale daje se jeszcze pare dni ze pozbieram sie i zaczne dzialac mam nadzieje (a teraz nie pije wcaleod 2 dni) a tak pilam aby funkcjonowac isc normalnie do pr zjesc cos ale w koncu organizm nie przyjmowal aj wszytsko to bez sensu i wiem ze dla normalnego czlowiek a nie jest do zrozumienia... bo u mnie wydaje mi sie ze niedojrz ze mam alkoholizm to jeszcze cos mi na mozg padlo mam schizy, zwidy, lęki, depreche, niska samo ocena kompleksow 2000 i w ogole nienawisc do calego swiata ciezko mi nawet normalnie opisac to napewno brzmi to haotycznie co pisze...lecz to jest ten burdel w mozgu i najgorzej kiedy on boli.. cale zycie staje przed oczami i tylko zal zal zal ze nie mozna cofnac czasu.. a wjutro jakos ciezko mi uwierzyc..bo zryty mozg ze ktos mnie normalnie pokocha i ja dam mu szczescie... nie wspominajac o dziecku skoro ja sama gorzej jak dziecko..wszystko to bez sensu smutny(


  PRZEJD NA FORUM