Czy on jest alkoholikiem?
Czy ja jestem współuzależniona?
clown dzięki odezwę się na bank

piotr z tym piciem z mojego powodu to tak zasugerowała psycholożka.powiedziała,że musze iść na grupę bo być może ja swoim zachowanie prowokuję go zupełnie nie świadomie.
A ja raczej miałam na myśli to,że on może mieć z mego powodu depreche (która wychodzi jak on jest pijany) bo jak on jest pijany i na kacu nie szczędzę mu obelg ,wyzwisk,wypominam mu i uświadamiam jakim jest nędznym robalem bo jest szują,która nie potrafi dotrzymać danego słowa,że nie wierzę w jego zapewnienia o tym,że mnie ponad wszystko kocha bo rani mnie takim zachowaniem.
Jednym słowem jestem dołująca dla niego.Bo swoją osobą również uświadamiam mu,że jest zwykłym nędznym robalem,bo niby kocha a ja płaczę przez niego a on nie potrafi przestać ale trudno się przyznać.
Czasem jest tak,że po takim gderaniu czy machaniu witkami (jak on to mówi) robi się dym bo ja go rozjuszam.Gdybym cicho siedziała to byłoby spokojnie.
Czasem tą granicę dostrzegam kiedy mogę a kiedy nie ogólnie nie umiem sobie z tym poradzić.
Nie chcę się godzić na takie postępowanie,nie chcę mijać w kuchni czy na przedpokoju zapijaczonej mordy w "świetnym humorku" mówiącego do mnie "kochanie" bo działa to na mnie jak płachta na byka.
w tym momencie tak go nie nawidzę.
wtedy ma ochote na rozmowy z synem na takie tematy,których z nim poruszć nie powinien jeszcze a po trzeźwemu tylko ustawia go.

podobało mi się dokładnie to stwierdzenie ,że alkoholizm jest chorobą zaprzeczeń i kłamstw - w pełni odzwierciedla moją sytuację.

może do tej furii doprowadzał mnie fakt ,że znowu mnie okłamał,złamał obietnicę bo np.przysięgał na życie syna,że pić nie będzie a tu klops pudło .
jego słowa to tak jak moja wycieraczka do butów przed drzwiami nic nie warte.


  PRZEJDŹ NA FORUM