Współuzależnienie
Abominacja - wiesz, że każdą decyzję musisz podjąć sama, ze zgodą na ponoszenie jej konsekwencji. Moim zdaniem (pytasz o radę, więc czuję się upoważniona do jego wypowiedzenia) nie kontaktuj się z nim. Po pierwsze tak mu zapowiedziałaś i trzymaj się tego, niech poczuje Twoją konsekwencję. Po drugie, z tego co wiem, czas terapii jest czasem dla uzależnionego "w czystej formie", mam na myśli odciętego od przeszłości (Ty też w niej jesteś), zdanego sam na siebie, gdzie za jedyne wsparcie ma swojego terapeutę, grupę i własne zasoby. Twój list mógłby być swoistym echem przeszłości, na pewno miłym, ale w długoterminowych konsekwencjach mógłby zaburzyć efekty terapii. Myślę, że Twój chłopak wie, że go kochasz i wspierasz, że martwisz się o niego i że chcesz, by wyszedł z nałogu. Ale to wyjście niech zawdzięcza sobie i swojej pracy, nie sile z zewnątrz. Jeżeli bardzo chcesz - napisz ten list, ale go nie wysyłaj. Może kiedyś mu go pokażesz, jak będzie już czysty, żeby wiedział, że o nim myślałaś. Cokolwiek zrobisz, pomyśl o efektach nie tylko tu i teraz, ale na przyszłość.
Do Anny - nie wyobrażasz sobie, jak zazdroszczę Ci tego, że potrafisz pomyśleć: "ma co ma, na swoje życzenie, jest mu gorzej, ale takie życie wybrał i TRUDNO". Tego ostatniego słowa zazdroszczę najbardziej. Ja cały czas borykam się z poczuciem, że wyrządzam mężowi krzywdę, że przeze mnie ma gorzej, że jest/będzie nieszczęśliwy. Zwłaszcza, że wypomina mi to na każdym kroku... Pracuję nad tym, ale dopada mnie takie myślenie. I dlatego Cię podziwiam. Co do przypominajek, ja też nie postrzegam tego jako żer dla uczuć typu zemsta czy nienawiść. Staram się widzieć te sytuację jako przestrogę na przyszłość, lekcję, czasami usprawiedliwienie dla swojej decyzji. I widzisz, fakt, że pomimo tego, co robił ja szukam usprawiedliwień dla odejścia, świadczy, że jeszcze długa droga przede mną. Jak Ty doszłaś do tego "trudno"? pozdrawiam


  PRZEJDŹ NA FORUM