A ona wcią ma nadzieję
Bardzo górnolotne życzenie wesoły aniołek
Nie znam Twojej historii , nie wiem ile lat piłeś ,czy się leczysz ale siedząc na tym forum pewnie dużo czytasz i wiesz co to jest współuzależnienie.
Tego tak nie da się wykasować.
Mój mąż nie pił 2 lata (jego pierwsza wszywka).Pomału przyzwyczajałam się do myśli,że nie pije i mogę mu na nowo zaufać.
Kiedyś stał z kolegami to było wieczorem , widzę a wszyscy stoją z puszkami w ręku.Ponieważ była szarówka postanowiłam podejść bliżej i sprawdzić co on trzyma w ręku.
I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wrócił ból żołądka,walenie serca,nogi z waty,tysiąc myśli na minutę podchodzę a on w ręku trzymał pepsi.chory

Niby się naczytałam już o swojej przypadłości i o tym jak powinnam postępować i myślisz,że daję radę????
Co ty!!!! Warczę na niego, rozmawiam,tłumaczę choć wiem,ze to i tak nic nie pomoże.
Myślę,kontroluję,wącham.To siedzi we mnie.Natręctwo,nawyk.
Wiem,ze bez terapii nie dam rady.
Od września idę choćby nie wiem co miało się dziać!!
Jeszcze chwilkę się pomęczę na własne życzenie.
A żonę wyślij na terapię tam się tego nauczy lub polecam jej książkę "Koniec współuzależnienia" naprawdę fajnie napisana.(jestem w połowie)
Pozdrawiam i wesołych świąt.


  PRZEJDŹ NA FORUM