Z nim źle ale bez niego jeszcze gorzej...co robić?
Po pierwsze - praktyka skłoniła mnie do zainteresowania tymi sprawami pod względem teoretycznym. Po drugie owszem, mam pewne zmartwienie jak czytam, że ktoś przeżywa męki piekielne na własne życzenie, potem wylewa swoje żale w necie i czeka, aż inni internauci zaczną się łączyć w bólu. Minimalne i najdelikatniejsze słowo krytyki od razu jest komentowane z agresją i oburzeniem. To jednak nie jest mój problem ale Twój, na moje szczęście. Ja nie mam problemów bo wiem, jak do nich nie doprowadzaćwesołyA zapomniałam dodać, że na to, czego nie rozumiesz najlepiej reagować negacją i oburzeniem i oczywiście konieczne jest dodanie na koniec, że to autor niezrozumiałych słów ma ze sobą problemy. Na wszelki wypadek, bo skoro nie rozumiesz o czym ktoś pisze to znaczy, że jest nienormalny. Cóż, szalenie dojrzałe podejście, troszkę trąci piaskownicą...


  PRZEJDŹ NA FORUM