Co mam zrobić? Jak sobię poradzić?
pomocy.
Mój problem jest dość... dziwny.
Na początku roku szkolnego zaczął mnie podrywać jeden chłopak... miał opinię babiarza, ale ja na to nie poleciałam. Nie oceniam ludzi po opiniach. No i zaczął się ten koszmar. Na początku był dla mnie po prostu kolegą. Graliśmy razem w kosza, rozmawialiśmy. Bajerował mnie, ale nie chciałam nic poza znajomością. Ale z czasem... nie wiem, czy to było zauroczenie czy coś więcej. Po prostu poczułam coś do niego. I on to wiedział. Po dłuższym bajerowaniu wyskoczył z pomysłem pójścia z nim do łóżka. (on ma 16 lat, ja 14.) Oczywiście nie zgodziłam się. I skończył się nasz kontakt. Po paru miesiącach związałam się z jego kumplem. On musiał się wtrącić, musiał o sobie przypomnieć. I znów się to zaczęło, a ja jak głupia zerwałam z tamtym. I skończyło się jak wtedy. Ale pisaliśmy, rozmawialiśmy przez telefon do nocy, czasami nawet do rana, nie spaliśmy. Zwierzaliśmy się ze swoich problemów, doradzaliśmy sobie, a to uczucie do niego przerodziło się w takie uczucie...jakie się żywi do najlepszego przyjaciela, może nawet do brata? Nasz ostatni temat był o tym, że trzeba iść do przodu, że ja nie mogę cały czas się w niego wpatrywać, bo i tak go nie dostanę. Po dłuższym czasie znów mi zrobił nadzieję. Powiedział, że ten kto mnie zranił jest najgorszym frajerem. Powiedziałam, że w takim razie on nim jest... I skończyło się na 'Aha, idę spać bb.' Od tamtego czasu zorientowałam się, że znalazł sobie dziewczynę, a ja już jestem...nikim. W jego całej książce mnie nie ma. Wymazał mnie i na tym się skończyło. Próbowałam, próbowałam i próbowałam dać sobie spokój. Mam świadomość, że z tego gówno będzie. Ale jednak to wszystko mnie przerasta i nie mogę o nim zapomnieć. Każdy centymetr jego wad, jest dla mnie zaletą i każdy facet ma coś w sobie co... siedzę i oglądam ich i cały czas: ma jego oczy. Taki sam kolor włosów. Taka sama fryzura. Spodnie. Buty. Oczy. Nos. Cokolwiek. Mimo, że wychodzę często z psem, znajomymi, kumpelami i może zapomnę o nim na parę chwil... Ale po powrocie do domu, albo nawet nie łzy same mi się cisną do oczu. Tak więc proszę was, może ktoś ma podobne doświadczenie i ma na to sposób? Ah, i jeszcze, nie ma rady na to żebym go już nie widywała. Mimo tego, że się przyjaźni z moim kuzynem to mieszka na tej samej dzielnicy, niedaleko mojego domu i chodzi na to samo boisko co ja. A nie chcę go unikać i żyć w obawie "O Boże, a jak go tam znajdę!?"

Z góry dzięki.


  PRZEJDŹ NA FORUM