A ona wcią ma nadzieję
Witaj Beato!
Od mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło.Dostosowałam się do rad .Konsekwencja w postępowaniu, powiesz i robisz to właśnie jest to.Przestałam na siłę nawracać swojego męża.On pije więc to jego problem.Chce być ze mną to musi coś z tym robić nie chce to droga wolna.
Wiesz czy z nim nie pijącym bo innej opcji nie ma w tej chwili czy sama bez alko to i tak wygrałam.Wygrałam swoje życie.
Nie tak je sobie wyobrażałam więc czas by coś z tym zrobić.
Mam je tylko jedno i chcę je przeżyć tak jak mi będzie dobrze.
Porzuciłam wstyd , były dwie interwencje policji, dla niego obciach na całej linii bo narozrabiał na całego 2 m-c temu, ja w niczym mu nie pomagałam,nie tuszowałam,nie tłumaczyłam.
Pozwoliłam runąć dupą o beton tak jak radzili bo tego czego on się dopuścił to właśnie było dno zresztą sam to potwierdził.
Dziś nie pije od 2 m-c wyraża chęć pójścia na terapię.
A ja? Ja nie ufam, nie wierzę,nie dam się już wkręcić.
Chcę dowodów jeszcze raz dowodów.Kilkanaście lat pracował na to,że jego słowa nie są dla mnie nic warte.
Nie pozwolę się juz zmanipulować.
I co najważniejsze.rozpoczęłam terapię.
Cudów nie ma moja droga trzeba los wziąć we własne ręce.




  PRZEJDŹ NA FORUM