nie rozumiem....
dlaczego tak postapila
Ale ja ją również rozumiem...myślała, że nie jestem nią zainteresowany, złamałem jej serce, na pewno wtedy cierpiała. Nie jestem tu bez winy, ale też nie zawsze mogłem się z nią spotkać (poza tym, jestem takim typem łobuza). Gadała mi o tych kolegach...to starałem się nie angażować. Ale coś czego nigdy nie czułem kazało mi się nie poddawać, i być przy niej...zawsze mówiło, wracaj. Poważnie, pierwszy raz mam takie coś. Inne dziewczyny odpuszczałem sobie bez większego trudu. No i wtedy napatoczył się tamten "pocieszyciel". Ale że ją od początku źle traktował...teraz niby jest "okej".
A ja po prostu sam nie wiedziałem co robić, ale jakby mi nie zależało to bym się z nią nie spotykał. Wszystko się walnęło jak mi wyznała co kiedyś do mnie czuła...i że niby coś czuje. Wytłumaczcie mi...jak już była z tym gościem...po co mi gadała takie rzeczy, że o mnie myśli, opowiadała mi sny, nosiła moje zdjęcia w torebce, po co wisiały moje zdjęcia (i do dzisiaj nie wiem, dlaczego jeszcze wisiały jak mi ostatecznie odmówiła)(i co ten gościu sobie pomyślał jak do niej przyjeżdżał...nie widział ich?), no widziałem jak byk że lepiła się do mnie...nie mogłem jednak zareagować (a niejednokrotnie mnie korciło, wiadomo, instynktoczko jak kobieta ma faceta to mam związane ręce i basta.
Może ona chce mi coś przekazać? Żebym bardziej o nią walczył? To jakiś test? Ehh...no i wiele wskazuje na to, że ten gościu nie istnieje...ale, czekam na niego ;>
Dziewczyna to typ romantyczki, ale słucha też depresyjnego metalu, gotyku...może zrobiła sobie ze mnie miłość platoniczną?
Ale, powoli dochodzę do siebie oczko


  PRZEJDŹ NA FORUM