to chyba współuzależnienie
Byliśmy w niedzielę na zakupach. Dzieci miały wybrac sobie lody, dogadały się, wlożyły do koszyka. Tatuś powiedział, że takie nie, takie są niedobre i odłożył do gabloty. Zaczęły szukać innego, ale nie potrafiły się zdecydować, ta lubi takie, a druga inne. Tatuś się zdenerwował, bo wy nie potraficie się zdecydować, z wami zawsze tak samo, tylko stres robić z wami zakupy. Wczoraj rano pobudka, młodsza się ociągała, to tak się rozdarł, że mało ściany nie popękały. Pies schował się za wersalke, a córka stała przy szafce z ubraniami, cała się trzęsła w spazmach i zalewała łzami.


  PRZEJDŹ NA FORUM