Może lepiej nie robić nic...
Cześć, zwracam się do Was z prośbą o radę, może o to by ktoś postawił moje myśli na ziemię... Mój problem polega na tym, że 5,5 miesiaca temu rozstałam się z chłopakiem po 6 miesiącach znajomości. Wiem,co to jest 6 miesięcy... powiem wam, że nigdy nie spotkałam chłopaka, który wywrze na mnie takie wrażenie. Po prostu powariowałam. Wszystko się układało, dopóki jego brak czasu dla mnie nie zaczął mi przeszkadzać. Praca nie pozwalała mu na częste spotkania ze mną, także widzieliśmy się czasem 2-3 razy w tygodniu a czasem raz na 2-3 tygodnie. Stałam się samolubna i tak na prawde awanturami próbowałąm wymusić na nim więcej czasu dla mnie. Po miesiącu niedogodności rozstaliśmy się, z jego inicjatywy a mojej winy. smutny Stało się co się stało, czasu się nie cofnie więc próbowałąm żeć dalej, poznawać nowych ludzi, ale... myślałam i myśle ciągle o nim. Niedawno spotkaliśmy się, wiem,że ciągle mu się podobam, w samochodzie pocałowałam go i zapytałam czy może się udać jeszcze raz. Nie odpowiedział mi tym samym, wręcz odpowiedział mi "a jeśli będzie tak samo?". Nie odpowiedziałam nic i wyszłam. Od tamtej pory minął już miesiąc, nawet teraz będąc z kimś innym nie mogę o nim zapomnieć i żyć własnym życiem. Ciągle siebie okłamuję. A dodam, że jestem z innym facetem tylko dlatego by nie być z nim, by móc zapomnieć, chcę odpuścić a nie mogę... dlaczego?


  PRZEJDŹ NA FORUM