Pustka
Witam. Piszę do Państwa, ponieważ muszę wydusić z siebie to, co męczy mnie od dawna. Wszystko zaczęło się od bierzmowania. Ksiądz nie chciał podpisać mi pozwolenia na bierzmowanie w innej parafii, rodzice nie chcieli chodzić na spotkania. W rezultacie po dłuższym przemyśleniu zrezygnowalam z bierzmowania. Od razu zaczęły się kłótnie z dziadkami, moi rodzice są dość wyrozumiali. Tata jest wierzący, mama "głęboko wierząca ateistka", a ze mieszkam z mamą, nie ma ona pretensji o to, że nie wierzę w kościół. Jednak po czasie, czytaniu książek typu "katolicka mafia", discovery itp programów wiara w boga we mnie słabła. Tak więc stałam się ateistką. Nie umiem okreslić teraz mojego "ja", kim jestem tak naprawde i czego chcę. Do tego mam niesamowite uczucie pustki, niewiedzy. Ze ciągle nic nie wiem, ze inni mnie dawno prześcignęli. W szkole mialam dobre oceny, jednak uczylam się w systemie 3z- zakuć, zdac, zapomnieć, dlatego moje wiadomości są niczym w porównaniu z ocenami, które za nie mam. Uczyłam się dla ocen. Tak więc czuję się calkowicie pusta, to zresztą widać przy rozmowach dość często. Bardzo chcę zdobyć wiedzę, ale nie wiem od czego zaczac. Zastanawiam się, czy od początku świata mam zaczać..od historii..sama nie wiem, od czego...dlatego zaczynam po prostu oglądać różne programy naukowe, nie tylko discovery, ale i tak czuję się pusta. Rzadko mam czas na oglądanie, mam dwie szkoły. Nie wiem, co chce robić w zyciu. A jedyny cel, który mam to wyjazd z Polski. To taki przyszłościowy, bo na razie muszę się skupić na liceum. Ale na pewno wiem, że wolę umrzeć niż żyć w tym klerykalnym kraju nędzy. Więc jesli nie wyjadę, zdobędę się na sambójstwo. Do tego wszystkiego dochodzi myśl, co będę robic, jak już wyjadę. Więc od razu myślę, że nie będzie mnie nigdy kręciło życie jak u innych ludzi..mąż, dziecko, praca, dom i tak w kółko, czasem wyjazd na wakacje. Nie. To nie dla mnie, nie kręcą mnie w ogóle sprawy miłosne itp. Wyobrażam sobie siebie w jakiejś niezwykłej pracy, ktora bedzie pasją, a nie odbębnianiem. Nie chcę żyć, tylko p oto, żeby żyć. Cienko widzę swoją przyszlośc, bo zawody które mnie interesują nie są dla mnie na wyciągnięcie ręki. Prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdę. Jestem straszną pesymistką. Nigdy nie mialam przyjaciół. Z nikim się nie spotykam. Zyję w odosobnieniu, mam sporo obowiązków, dwie szkoły i mało czasu. Do tego ciągle myśl, jak bardzo jestem pusta. Często myślę o zakończeniu życia. Wiem, samobójstwo jest jednocześnie odwagą i tchórzostwem. wiem, że wiele dzieci jest chorych nieuleczalnie, że one pragną zyć, a nie moga, a ja taka maruda jestem cała i zdrowa, a zyc nie chcę. Wiem. I powiem tak..bez wahania zamieniłabym się z jakimś dzieckiem. Oby tylko śmierć nadeszła szybko. Przepraszam za błędy. Pisałam szybko,chcąc wyzbyć się emocji. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi.


  PRZEJDŹ NA FORUM