Czy takie malzenstwo ma jeszcze sens?
Czesc jestem mezatka od 2 lat mam syna a z mezem jestesmy razem juz 6 lat w tym od 5 ze soba mieszkamy w Angli,na poczatku jak w kazdym zwiazku pieknie jak w bajce wszystko sie ulozylo,mielismy wymarzone mieszkanie i sami dla siebie,kolacje romantyczne ,jak imprezy to razem itd. Wszystko bylo ok do momentu kiedy nie zaszlam w ciaze i w tym samym roku maz zaczal jezdzic po pijanemu samochodem i zabrali mu prawojazdy w Polsce na 12miesiecy,potem sie zalamal mial samochod a nie mogl nim jezdzic,wyjechalismy do Angli gdzie urodzil sie nam syna tam sie okazalo kto byl bardziej odpowiedzialniejszy! Kiedy chcielismy jechac do Polski na swieta i trzeba bylo po paszport jechac dla dziecka to maz sie upil po kryjomu popijal myslal ze nie zauwaze! Wkurzylam sie bo sobie pomyslalam taki odpowiedzialny tatus syn mial 3 miesiace a ja juz czarno widzialam nasz zycie!Potem stracil prace ale nie przez alkochol zwolnili go bo byl kryzys wiec popijal coraz czesciej za nasze oszczednosci a jak wkurzona z nerwami mowilam ze tak nie mozna trzeba pomyslec cos szukac gdzies sie zatrudnic nie sluchal i pijany pierwszy raz popchnal mnie mialam wtedy syna na rekach i upadlismy na lozko! Chcialam wrocic do kraju ale zaczal plakac blagac i zostalam..Potem kiedy moi rodzice do nas przyjechali i prosilam zeby sie nie upil to jak na zlosc ledwo co siedzial przy stole ale jeszcze piwo w reku wiec ze zlosci wylalam mu je na twarz-i wtedy mnie pierwszy raz uderzyl otwarta dlonia,na szczescie byl to jego pierwszy i ostatni raz!! Potem zaczely sie jakies znajomosci poznal w pracy chlopakow z ktorymi znikal na dlugie godziny wracajac po nocach i drugi raz stracil prawko w angli ale tylko na miesiac mu je zabrali(na nie szczescie) i tez przez to ze byl pijany.Wielokrotnie z nim rozmawialam i spokojnie i prosilam i plakalam i chcialam dla syna dobrze zyc i grozilam straszylam nic mu nie pomagalo Wkoncu po 3 latach takiego hustawkowego zyzia(raz dobrze raz zle)postawilam ultimatum albo nie pije albo sie wyprowadzam z dzieckiem,wytrzymal 3 miesiace a potem poprosil czy moze male piwko wypic NIE zgodzilam sie a on wypil...kazdy mowil zebym o niego walczyla starala sie tym czasem on wypomina przy pierwszej lepszej klotni ze przeciez mialam sie wyprowadzic, Nasze klotnie to wyzwiska straszne krzyki (jak dziecko spi) i najczesciej przez alkochol albo przez kolegow bo codziennie sie z nimi spotyka. Dodam ze jak nie pil to mieli go gdzies! A jak mowie ze powyganiam ich jak przyjada to stwierdzil ze sama sobie na zlosc zrobie bo on bedzie sie z nimi widywal czy chce czy nie ! I czesto powtarza ze bedzie robil co mu sie podoba! A ja juz mam dosc co robic jak zyc z nim? Jak rozmawiac i jak zmusic sie zeby go nie wyzywac??? smutnysmutny


  PRZEJD NA FORUM