Dziwny alkoholizm mojego męża - pomóżcie mi!
Witajcie! Jestem nowa i nie wiem jak zacząć. Chciałabym się dowiedzieć czy mam problem... nie! Wiem, że go mam! Tylko nie wiem jakiego jest on rodzaju. W życiu moim i mojego męża alkohol był zawsze i zawsze problemowy. Mój mąż nie pije zbyt często, nie ma ciągów alkoholowych, nie bije mnie, ani dziecka. Jest po prostu nie do zniesienia pod wpływem alkoholu i mimo, ze wie o tym - nie chce z niego zrezygnować. Dużo już nas kosztował ten alkohol - np. pół roczną separację.Mój mąż nie przepija pensji, zarabia na nas uczciwie, nie mamy problemów finansowych. Czytałam mnóstwo literatury fachowej. Wiem, że ma tzw/ "zespół Otella" - wyimaginowane moje romanse, flirty itp. pojawiają się przy niemal każdej sytuacji z alkoholem. Teraz jest ich trochę mniej - pojawiła się za to nienawiść. Nienawiść tak silna, że leje mu się z oczu w moim i tylko moim kierunku :-( Wesela i imprezy kończą się dla mnie bardzo wcześnie - uciekam do domu, by nie przerabiać kolejnych kłótni w towarzystwie. Na co dzień bardzo się kochamy, kochamy naszego synka (4l)i wiedziemy w miarę możliwości spokojne życie, kiedy mój mąż pije - nienawidzi mnie i mówi to każdemu, kto mu towarzyszy przy kieliszku. Każdorazowo chce się rozwodzić w trybie natychmiastowym. Po kacu następują przeprosiny i tak w koło. Wielokrotnie proponowałam mu, żebyśmy po prostu nie chadzali na imprezy alkoholowe, on obiecywał, że nie będzie pił - gadanie.... Dopóki nie poznałam mechanizmów uzależnienia szukałam zawsze powodu - obwiniałam siebie. Może wkurzyło go to, że z kimś tańczyłam? Może to, że powiedziałam coś nie tak - zawsze szukałam powodu, dla którego się wkurzył - dziś wiem ( z literatury i z doświadczenia), że nie ma powodu - mój maż ma problem z alkoholem, on o tym nie wie - ja wiem - ale nie umiem mu pomóc.
Agresja TYLKO w stosunku do mnie ?? O co tu chodzi?? Nie rozumiem tego. Potrafimy się kłócić i godzić po trzeźwemu, dokonywać kompromisów, być razem, wspierać się. A kiedy wypije - nienawidzi mnie, jestem śmieciem :-( Nauczyłam się przewidywać takie sytuacje. Kiedy pije, a się nie opija - wiem, że w jego głowie rodzi się ta nienawiść. Bywają imprezy, że pijemy oboje, bawimy się, śmiejemy, wtedy widzę po nim, że jest po prostu - pijany! Kiedy nie widzę sygnałów upicia mimo spożycia dużej ilość - wiem, że muszę się ewakuować. Proszę - powiedzcie mi o co tu chodzi? Nie szukam odpowiedzi na pytanie co mam robić. Chyba tak na prawdę wciąż szukam potwierdzenia, że TO NIE MOJA WINA! Dodam, że po alkoholu potrafi: prowadzić auto, podrywać inne kobiety na moich oczach i uważa, że wszystko to robi, by rozbawić innych. Jedno z wesel skończyło się dla mojej siostry tak, że musiała iść do domu, bo ją po prostu obmacywał i nie dało mu się przetłumaczyć, że to nie jest zabawne! On był pewien, że ona się świetnie bawi! Te stany nazywam "schizami", jak ma "schizę" nie potrafi oceniać rzeczywistości - ma swoje spojrzenie na świat, czas dla niego inaczej płynie, myli zdarzenia, wymyśla sobie coś. Najgorzej, że nie każdy kac okazuje się tym moralnym - niektóre takie "schizy" zostają mu tak silnie w głowie, że wierzy w nie nawet jak wytrzeźwieje. Nie wierzy nikomu! Wierzy swoim wyobrażeniom! Proszę wszystkich, którzy potrafią coś na ten temat mi napisać, o pomoc. Szkoda mi naszego wspólnego życia, bo jest nam razem cudownie. Jesteśmy po ślubie 7 lat - od prawie 10 razem! Chcę ratować moją rodzinę, póki mam siłę, by zostać :-(


  PRZEJDŹ NA FORUM