małżeństwo, dzieci rutyna nie ma nas....
Najlepiej to nie wychodzić za mąż i nie mieć dzieci..być samotnym..a jak znajdzie się ktoś, kto będzie wart zainteresowania, to nie po roku do łóżka, tylko poznać kogoś dobrze..przez kilka lat się przyjaźnić (jak w moim przypadku) i dopiero wtedy myśleć o jakimś zapieczętowaniu (chociaż nie uznaję takich bzdur jak ślub, bo te przysięgi są gówno warte, jako że potem wszyscy są sobą znudzeni i zaraz rozwód). A dzieci bym wykluczyła, bo potem są rozwody i kto cierpi? Najbardziej dzieci. Wiem, bo mam dwie rodziny. Tata ma swoją, a mama swoją i nigdy nie czułam, ze ktoś mnie potrzebuje, byłam jak 5 koło u wozu i do tej pory tak jest. Nie związałabym się z kimś, kto jest całkiem inny niż ja, bo to by nie przetrwało. Warto tracić życie na takie utarte schematy? Ale dla Was jest już za późno i nie wiem, co mogę poradzić. Powiedziałam wcześniej co myślę..


  PRZEJDŹ NA FORUM