Do niczego się nie nadaję
Na dziesięciu siedemnastolatków jest jeden, który wie na 100% co będzie robił w życiu... Jeśli jednak Tobie aż tak bardzo przeszkadza egzystencjalna pustka, to powinnas wiedzieć, że masz jeszce czas. W dzisiejszej dobie nie ma już takiej nagonki na to, by momentalnie po maturze iść na studia. Kiedyś była i efektem jest to, że 80 procent ludzi z pokolenia naszych rodziców jest po studiach, których nienawidzili, całkowicie nieprzydatnych i niezgodnych z ich zainteresowaniami. Dlatego Ty nie daj sie wciągnąć w oburzone nakazy rodziny, że musisz natychmiast sie deklarować. Zdaj dobrze maturę i pójdź do pracy, byle nie do McDonalda. Zachacz się np jako praktykantka w jakims radio czy gazecie. Na początku nic nie płacą, ale jesli okaże sie, że jesteś dobra, to moga przyjąć Cię na pół etatu. To tylko jedna z tysiąca mozliwości. Poszukaj zajęcia, które będzie pozwalało Ci wyżyc się intelektualnie. Nawet opieka nad dzieckiem daje poczucie dobrze spełnionego obowiązku, kiedy widzisz, że dzięki Tobie maluch zaczyna ładniej mówić, interesuje sie tym, co Ty. Do tej fuchy trzeba lubic dzieci, ale to już zależy od Ciebie... Jak rodzina zobaczy, że się starasz i masz tego efekty (finansowe czy głupią satysfakcję) to na rok, dwa a nawet trzy - dadzą Ci spokój. Piszę o mediach i opiece nad dziećmi, bo sama tak własnie szukałam swojej drogi, tylko w odwrotnej kolejności. Po szkole muzycznej byłam ukierunkowana jak koń z klapkami na oczach i wcale mi sie to nie podobalo, więc postanowiłam szukać "siebie". Znalazłam. To nie szkodzi, że dopiero teraz, w wieku 31 lat jestem na 3 roku studiów dziennikarskich, skoro pracuję w tym zawodzie od 5 lat i odnoszę sukcesy. Każdy jest do czegośwesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM