Proszę o porady
Witam, jestem tu pierwszy raz.
Mój problem jest taki jak większości osób na tym forum - mąż alkoholik.
Przez 12 lat małżeństwa walczyłam na różne sposoby, nawet na 2 lata odeszłam.
Były poprawy, obietnice itp. W końcu trafiłam na terapię dla współuzależnionych. Dowiedziałam się że "poprawy" to tzw. okres niepicia.
Mój mąż to "sezonowy" alkoholik, pije generalnie codziennie po piwku albo po kilka piwek w soboty czasem coś mocniejszego, ale najgorsze są miesiące letnie. Własnie w zeszłym roku po takim piwkowaniu musiałam poprosić o pomoc policję... i się zaczęło. Został skierowany na komisję, później na badanie, na które oczywiście się nie wstawiał, w końcu nakazem sądu musiał się wstawić. W międzyczasie ograniczono mu prawa rodzicielskie do naszych 3 córek i ustanowiono kuratora. Od tego czasu ( pół roku ) jest powiedzmy trzeźwy może 2 razy się upił, kilka razy wypił jakieś piwo. Ale teraz dopiero toczy się postępowanie w sądzie, po który okaże się czy pójdzie na leczenie. Wszystkom wskazuje, że tak. I tu mam kłopot, uważam, że powinien iść na terapię, ale on powiedział, że jeśli sąd go skieruje na leczenie to rzuci pracę i w ogóle ma wszystko gdzieś. Wiem, że to jest próba wymuszenia na mnie wycofania zeznań, ale z drugiej strony mimo uzależnienia jest pracowity zaradny, zawsze oddaje mi pieniądze nawet z "fuch". Nie wiem co w tej sytuacji powinnam zrobić,boję się, że jeśli spełni swoją groźbę to nasza sytuacja finansowa będzie tragiczna, a jedna z naszych córek jest niedosłysząca i ma poważne problemy z kręgosłpem, na jej rehabilitacje idzie znaczna część dochodów. Co mam robić? Czy ktoś może mi doradzić?


  PRZEJDŹ NA FORUM