pomozcie mi i dzieciom
Natalia...piłem od momentu kiedy stałem się nastolatkiem...17, 18 lat i pierwsze kontakty z alkoholem...problem mój zaczął się gdy mailem około 22-23 lat...pierwsza pomoc lekarsko - farmakologiczna...nie mogłem sam przestać ale ciągi picia były krótkie, 2-3 dni...z czasem coraz dłuższe, najdłuższe 2 ciągi jakie miałem to 42 dni...od 2000 roku do 2007 miałem całkowitą przerwę, studiowałem, urodziły się dzieci...w ostatnich 4-5 latach ciągi po około 3 tygodnie co pół roku...wtedy powiedziałem sobie dość...nie będę dłużej męczył żony, dzieci, siebie i dalszej rodziny...grupa aa, terapia indywidualna, psychiatra...nie ma innej alternatywy...nie chcę aby dzieci wychowywały się bez ojca...nie chcę stracić rodziny, żony...mogłem odejść sam bo tak uważałem że dla nich będzie lepiej ale uznałem że człowiek jeśli chce potrafi dokonać wielu trudniejszych rzeczy...jestem z wykształcenia socjopsychologiem więc coś wiem na ten temat...uznałem więc że albo dzieci i żona, rodzina albo ja...wybrałem rodzinę bo ich kocham...wybrałem normalne życie bo nie chcę żyć jak menel...kocham życie, kocham ludzi jak więc miałbym się samoistnie zdegradować, zniszczyć...nie chcę i nie umiem tak zrobić...chcę żyć i patrzeć trzeźwymi oczami i umysłem jak moje dzieci rosną...a zona...no cóż...ciężko to wszystko znosiła, nazwała to gehenną...jak piłem ściągała moją rodzinę aby mnie zabrała i nie wpuszczała mnie do domu...ale kocham ją bo robiła to dla mojego, swojego i dzieci dobra.... bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM