NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » NIE ROZUMIEM....

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

nie rozumiem....

dlaczego tak postapila
  
micha
14.12.2010 21:16:40
Grupa: Użytkownik

Posty: 12 #618117
Od: 2010-12-14
Witam wszystkich. Ogólnie to nie miałem zamiaru pisać na tym forum, bo nie jestem facetem który się zwierza...ale z tym już nie daję sobie rady. Zarysuję moje doświadczenia: Dwie poprzednie dziewczyny które mi się podobały potraktowały mnie jak kolegę. Było nam razem dobrze, dopóki nie wyznałem, że mi się podobają, czy może coś z tego będzie, zależy mi, itp. I zawsze jak wypaliłem to słyszałem "że kolega", że fajny facet itp.

Opiszę co się dzieje teraz: Pół roku temu napisała do mnie dziewczyna na fotce, 21 lat, nawet ładna, bardzo mądra i inteligentna. Rozmowy te były bardzo ciekawe, nie było problemu typu "o czym będę z nią rozmawiał". Po jakimś miesiącu postanowiliśmy się spotkać, również "fajnie-pięknie", od spotkania do spotkania. Te same zainteresowania, poglądy na świat (tym razem poczułem, że to bratnia dusza, dogadywaliśmy się bez słów). Tylko, że...ciągle mi mówiła jaki to ze mnie fajny kolega bla bla...i że ona ma wielu kolegów. Zatem siedziałem cicho. Ale nie poddawałem się i chciałem spróbować zadać "to" pytanie (opowiedziała mi kiedyś historię że jeden jej przyjaciel nagle się jej oświadczył, i że ona uciekła). Na spotkaniu, zapytałem "hej, a jak to jest z Tobą? jak tylu kolegom się podobałaś, jakie to uczucie"...A ona że "straszne". I moje chęci opadły, wystraszyłem się, że mi ucieknie. Postanowiłem poczekać, zasłużyć sobie na nią. No i dalej się to ciągnęło, spotykaliśmy się, zabrałem ją na wycieczkę, potem jechałem z nią daleko na koncert (i tam starałem się być opiekuńczy, dałem jej kurtkę, rozgrzewałem dłonie bo było zimno itp). Potem prezenty na urodziny. I już miałem dosyć, serio wiedziałem, że to to! Że na pewno nie jestem dla niej kolegą i że powiem jej co czuję. Ale o złościwości losu. Wieczorem jak do niej zadzwoniłem żeby się umówić powiedziała mi że śpi. to ok, pogadam z nią jutro. Nastepnego dnia na gg zacząłem rozmowę jak zawsze normalnie...a ona wypaliła nagle "mam faceta" JEBS!! Szlag mnie trafił...coś tam pisała że nie wie czy to jest to czego ona chce...ale jak tylko głupio życzyłem jej szczęścia. Wnerwiłem się na siebie i tą sytuację, że sobie coś jednak ubzdurałem i że jestem dla niej tym kolegą jednak.
Ale! nie poddałem się;] Postanowiłem poczekać, być przy niej. Z własnego wyboru, żeby jej pokazać, że może na mnie polegać, żeby mnie pokochała. Nawet trochę się zmieniłem, na lepsze. Myślałem, że moje szanse rosną bo ten jej "facet" źle ją od początku traktował. Więc byłem przy niej jak było jej źle. Spotykaliśmy się dalej, moje zdjęcia wisiały nad jej biurkiem, myślę sobie "jest ok". Już niejednokrotnie prawie bym ją pocałował...Ale mam zasadę, że jak kobieta ma faceta to wara (myślę, że to dobra zasada). I dalej się spotykaliśmy, i było nam dobrze, tak jakby ten jej gościu nie istniał. Wiedziałem tylko tyle, że ją źle traktuje. Raz nawet mi wysłał smsa z pogróżkami pffff...że wpadnie do mnie. A ja odpisałem że "ok czekam". Nie przyjechał.... ;] Cieć! Serio czekałem, nie boję się go.
I znowu zaczęło we mnie pękać, postanowiłem wyznać jej...zapytać się...kurde nie wiem co...powiedzieć żebyśmy spróbowali. I zobaczyłem, że w niej też coś pęka...po rozmowach. W końcu trach, wyrzuciła mi, że kiedyś była we mnie zapatrzona jak w obrazek, że wtedy na koncercie jej nie przytuliłem, że zrobiła dla mnie obiad a ja nie przyjechałem (nie mogłem wtedy, serio). I zaczęło się pieprzyć...Ja nie chciałem?? po kiego mi gadała o tych kolegach! zrozumcie moje położenie, miałem prawo tak pomyśleć?? Sam też popełniłem błędy wobec niej, z których zdaję sobie sprawę, główne to to że nic nie zrobiłem, że nie reagowałem. Ale przez ten czas z nikim innym się nie spotykałem, nie zdradziłem jej. Rozmowa była oczywiście na gg, starałem się ją zakończyć bo nie tak powinna się odbywać, więc przepraszałem, kajałem się. Niby wszystko ok. Skończyliśmy rozmawiać "w zgodzie". Rano sms "jak spałem" a ja że "źle"....Ona też. Postanowiłem pojechać do niej, kupiłem bukiet pięknych róż (btw. pan co mi je sprzedawał zapytał na jaką okazję: "przeprosiny" "no, kiedyś mój bukiet przeprosinowy wylądował w koszu, i dzisiaj ta kobieta jest moją żoną" ;]). Pojechałem, chciałem spokojnie porozmawiać. Ehh i jej tłumaczenia:
- że ona już go zna od najgorszej strony, a jak ja bym ją skrzywdził to może się nie podnieść,
- że nigdy nie miała szczęśliwego związku (poprzedni faceci okazali się dupkami) i może boi się czegoś,
- i że on nie jest aż taki zły, że się stara.
Jak zapytałem czy coś do mnie czuje, to powiedziała że nie chce odpowiadać na to pytanie. A czy do niego? no że to nie jest facet którego chciała mieć, ale może będzie z nim szczęśliwa.
W sumie to odpowiadałem za nią...jakbym czytał w jej myślach. Na koniec powiedziała mi, że wiedziała że przyjadę i czekała na mnie, podziękowała. Chciałem dać jej czas. Pojechałem znowu, po 2 dniach...A ona co? "wiem, że źle robię ale nie zostawię go"
...
No to ja, ok, spadam, a ona czy nie jestem na nią zły, nie chciała mnie wypuścić. W końcu jak powiedziałem że nie, to ok odpuściła. Ale w smsach jakby czuła wyrzuty. Dwa razy nawiązała później rozmowę....taką jakby się nic nie stało. Ale ja nie potrafiłem rozmawiać, nie po tym co się stało. I tak dwa razy....za trzecim razem pokłóciliśmy się (oczywiście na gg). Napisałem jej, co myślę o jej facecie, a ona dalej swoje, że go nie zostawi. No to ok, napisałem że nie mam zamiaru być jakimkolwiek kolegą...i posunąłem się za daleko...w skrócie...zakończyłem tą znajomość. Nic na siłę, nie chcę jej uszczęśliwiać na siłę. No cóż...odpisała tylko "..." A ja poczułem się jak gówno...Powiedziałem za dużo...Nie zbluzgałem jej ni nic, przedstawiłem tylko swoje odczucia. Ehhh i wiem, że próbowała jeszcze złapać jakiś kontakt (migała mi na gg ciągle, że jest dostępna). Ale nie zareagowałem :/ Serio to dla mnie trudne...ale się uparła na tamtego mimo że do niego nic nie czuje. A nie byłoby już tak fajnie między nami...bo albo jesteśmy razem albo...no wiecie...
Ale nie wytrzymałem, napisałem do niej list, taki długi, na 13 stron A4, napisałem jeszcze raz wszystko, od początku, co do niej czuję, dlaczego tak mi się podoba, jakie błędy popełniłem. Wysłałem do niej w czwartek rano....poleconym....nawet nie wiem czy dotarł...czy go przeczytała....
Nie wiem co mam robić, o co kaman? czasami myślę, że ten facet nie istnieje nawet, że jest wymyslony (wiele faktów co do niego jest sprzecznych) ale może tylko mi się tak wydaje...mam urojenia... A...jeszcze jedno...skoro on do niej przyjeżdżał to nie widział moich zdjęć nad jej biurkiem? Jak byłem u niej ostatnim razem to jeszcze wisiały. WTF??
No ale powiedzcie mi! Dlaczego ona tak zrobiła. Nie mogę tego pojąć. Nie potrafiła mi powiedzieć nie, jak mówiłem, że odchodzę to się wystraszyła. Ale się uparła na tamtego. ehh
A no i nagle, jak wszystko sobie powiedzieliśmy to tamten taki niby "już okej, fajny, dba o mnie, jest okej" ????
Męczy mnie to strasznie....ale ona milczy...Co o tym myślicie? Co powinienem zrobić? Ciągle bardzo mi zależy...To wyjątkowa kobieta, chciałem ją potraktować poważnie, żeby nie wyszło jak zawsze....a wyszło..;]
Jeśli coś niezrozumiałe to piszczie...Wiem że sprawa jest dziwna, sam tego nie rozumiem...
pozdrawiam
  
Electra27.04.2024 01:19:43
poziom 5

oczka
  
olivia_0055
14.12.2010 21:36:10
Grupa: Użytkownik

Posty: 6 #618125
Od: 2010-12-14
jak to mówią kobiety cięzko zrozumieć owszem przyznam dziwna sytuacja ale skoro wysłałeś jej taki długi list co wg mnie było pieknym posunięciem z twojej strony to może wreszcie zrozumie że bardzo ją kochasz mimo że sama mówiła ci tylko o koleżeństwie a później miała pretenscje-dziwne. z doświadczenia wiem że nie ma coś takiego jak przyjaźń damsko męska to się zawsze kończy albo dobrze albo źle jedyne co możesz zrobić to zapytać czy dostała list i czy go przeczytała decyzja niestety należy do niej jeśli ma tego faceta a nie jest on wporządku to szybko się przekona i wtedy będzie chciała wrócić do ciebie już nie jako koleżanka ale żeby to nie było za późno
  
lalkapralka
14.12.2010 22:17:25
poziom 1



Grupa: Użytkownik

Posty: 40 #618148
Od: 2010-10-16
a ja z doświadczenia wiem, że przyjaźń damsko-męska istnieje wesoły Natomiast w Waszym przypadku nie ma o czym mówić. Chylę czoła za ten piękny gest jakim jest długi list wysłany pocztą a nie napisany mailem czy na gg..naprawde wielki szacun. Natomiast kurde mnie się wydaje z tego co piszesz, że ona ma jakiś problem. Może się czegoś rzeczywiście boi? W Tobie nie widzę nic złego, dobrze się zachowałeś, postąpiłeś w porządku, nie narzucałeś się dziewczynie, z zasadami..Jedyne co możesz teraz zrobić to czekać, spytać czy dostała od Ciebie przesyłkę i czy chce Ci coś powiedzieć. Jeśli nie to trudno.. nic na to nie poradzisz, widocznie ona niespecjalnie chce/potrafi by coś między Wami było (związek). Jakby mnie tak facet miło potraktował to tamtego bym kopnęła w dupę ;p hehehe Szacun stary..
  
Martusia18691
15.12.2010 09:27:12
Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Racibórz

Posty: 24 #618298
Od: 2010-12-6


Ilość edycji wpisu: 1
To jest dziwne zachowanie tej dziewczyny....olewała cie, sama nie wiedziała co ma robic...No ale z twojej strony to ładne było z tym listemwesoły sama bym chciała dostac taki listwesołyTylko najgorsze ze ona Cie traktowała jak pionka w grze tam gdzie chciała to ty tam stałes...jej decyzja była taka a nie inna jak chce byc z innym facetem....jej wybór... ja na jej miejscu wybrałabym Ciebie,widac ze szanujesz kobiety...W zyciu raz z górki jest a raz pod górke nic na to nie poradzimy ze jest tak a nie inaczej....Ja niewiem czy jest sens dalej do tej dziewczyny startowac widac pusta jest nie wie co chce od zycia i za grosz powagi nie ma...zycie to nie bajka a ona chyba czeka na ksiecia...szkoda ze ona tak pogrywała twoimi uczuciami....ja na własnej skórze sie przekonałam raz jak chłopak mnie potraktował...Ja jestem powazna dziewczyna...oczko
  
micha
15.12.2010 15:25:11
Grupa: Użytkownik

Posty: 12 #618442
Od: 2010-12-14
Ale ja ją również rozumiem...myślała, że nie jestem nią zainteresowany, złamałem jej serce, na pewno wtedy cierpiała. Nie jestem tu bez winy, ale też nie zawsze mogłem się z nią spotkać (poza tym, jestem takim typem łobuza). Gadała mi o tych kolegach...to starałem się nie angażować. Ale coś czego nigdy nie czułem kazało mi się nie poddawać, i być przy niej...zawsze mówiło, wracaj. Poważnie, pierwszy raz mam takie coś. Inne dziewczyny odpuszczałem sobie bez większego trudu. No i wtedy napatoczył się tamten "pocieszyciel". Ale że ją od początku źle traktował...teraz niby jest "okej".
A ja po prostu sam nie wiedziałem co robić, ale jakby mi nie zależało to bym się z nią nie spotykał. Wszystko się walnęło jak mi wyznała co kiedyś do mnie czuła...i że niby coś czuje. Wytłumaczcie mi...jak już była z tym gościem...po co mi gadała takie rzeczy, że o mnie myśli, opowiadała mi sny, nosiła moje zdjęcia w torebce, po co wisiały moje zdjęcia (i do dzisiaj nie wiem, dlaczego jeszcze wisiały jak mi ostatecznie odmówiła)(i co ten gościu sobie pomyślał jak do niej przyjeżdżał...nie widział ich?), no widziałem jak byk że lepiła się do mnie...nie mogłem jednak zareagować (a niejednokrotnie mnie korciło, wiadomo, instynktoczko jak kobieta ma faceta to mam związane ręce i basta.
Może ona chce mi coś przekazać? Żebym bardziej o nią walczył? To jakiś test? Ehh...no i wiele wskazuje na to, że ten gościu nie istnieje...ale, czekam na niego ;>
Dziewczyna to typ romantyczki, ale słucha też depresyjnego metalu, gotyku...może zrobiła sobie ze mnie miłość platoniczną?
Ale, powoli dochodzę do siebie oczko
  
Martusia18691
16.12.2010 08:44:07
Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Racibórz

Posty: 24 #618792
Od: 2010-12-6
Moze chce ci cos przekazac kobiety sa skomplikowane....wierzysz w miłość platoniczna?jęzor
  
micha
16.12.2010 21:27:59
Grupa: Użytkownik

Posty: 12 #619137
Od: 2010-12-14
Ja już w nic chyba nie wierze...
  
Martusia18691
17.12.2010 10:07:43
Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Racibórz

Posty: 24 #619246
Od: 2010-12-6
Nie dziwie ci sie....Ja tez juz w nic nie wierze..
  
micha
19.12.2010 20:18:53
Grupa: Użytkownik

Posty: 12 #620449
Od: 2010-12-14
To już koniec, czuję ulgę wesoły Zakończyłem to na amen. I niestety, powrotów nie będzie...albo stety?wesoły
To był ciężki miesiąc, pora odpocząć...dziękuję Wam za rady, pozdrawiam wesoły
  
Martusia18691
21.12.2010 09:25:02
Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Racibórz

Posty: 24 #621011
Od: 2010-12-6
No to Dobrze bynajmniej męczyć się nie będziesz już.....a skąd jesteś?wesoły
  
Electra27.04.2024 01:19:43
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » NIE ROZUMIEM....

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny