NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » NIE UMIEM SOBIE TEGO WOGÓLE POUKŁADAĆ W GŁOWIE..

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

nie umiem sobie tego wogóle poukładać w głowie..

  
arpad
05.05.2013 18:55:30
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1419612
Od: 2013-5-5


Ilość edycji wpisu: 2
Moja pierwsza i jedyna kobieta 2 lata temu zniknęła z mojego życia po 3 letnim związku. Nad tą historią szkoda mi się rozwodzić, w skrócie był jeden problem, ona była z Cieszyna, ja z Warszawy. Mimo to jeździłem do niej. 3 lata spędziłem w nieustannej podróży tam i spowrotem. Straciłem przez to część przyjaciół dla których po prostu nie miałem czasu. Każdą złotówkę odkładałem żeby mnie było stać na pociąg. Była bardzo samotniczą osobą. Nieraz całe dnie spędzałem na próbie wyciągnięcia jej z fobii społecznej. Kiedy wreszcie mi się to udało, zaczęła żyć i wychodzić do ludzi, doszła do wniosku że woli spędzać czas z nimi i dla mnie czasu już nie ma. Uznałem że trzeba się pozbierać i żyć dalej. Przez kolejny rok jakoś nawet nie było się kim zainteresować. Potem jednak przysiadłem któregoś dnia, zacząłem myśleć nad swoim życiem i poczułem jak strasznie mi samotnie. I na następny dzień jak na prośbę, na facebooku pojawiła się wiadomość od nieznajomej dziewczyny "jesteś moją męską wersją". Podobne poglądy, muzyka i książki a w dodatku urodzeni tego samego dnia. Zakręciliśmy się więc wokół siebie, ale jak na złość ciągle padały nam kłody pod nogi i tak wyszło że przespaliśmy moment. Jakoś w sumie nie rozpaczałem, bardzo się lubimy i często rozmawiamy ale patrząc z perspektywy czasu myślę że nie byliśmy dla siebie. Niedługo później poszedłem na studia, poznałem kolejną osobę, znowu w porządku, ale byliśmy na kilku randkach i zrezygnowałem. Sympatyczna dziewczyna ale bez charakteru i zainteresowań. Ona się we mnie bardzo szybko zakochała ale powiedziałem sobie że nie będę nikogo traktował jak koło ratunkowe i postanowiłem nie dawać jej żadnych złudzeń. Kilka dni po podjęciu tej decyzji poszedłem na urodziny przyjaciółki i ledwo wszedłem, poczułem się jakbym dostał obuchem w łeb. Cieszyłem się że byłem cierpliwy, bo tylko spojrzałem na jej znajomą i wiedziałem że muszę się przysiąść. Po imprezie znaleźliśmy się na fb, rozmowy bardzo się nam kleiły, dowiedziałem się że chwilę wcześniej ją ktoś wystawił, więc zaczęliśmy się ze sobą spotykać a ja czułem się przy niej.. zdolny do wszystkiego. Nie obchodziło mnie co kto o mnie pomyśli, żeby się pośmiać mogłem zrobić z siebie idiotę. Nie umiejąc tańczyć, póki nie umiałem z nią, mogłem ją na parkiet nawet wnieść, dawać jej kwiaty i nosić na rękach. Mimo tego wszystkiego dla niej było to po prostu miłe, bo ją dowartościowywało po porzuceniu, ale nigdy nie widziała w tym czegoś więcej. Usłyszałem "nie jestem odpowiednią dla ciebie osobą" Tym razem jednak zabolało, ale powiedziałem sobie nie jedno już przetrwałeś, to weźmiesz się w garść po raz kolejny. Nadal jednak byłem samotny. Zacząłem szukać, może to już zbyt na siłę, ale założyłem konto na serwisie randkowym. Trafiła się tam moja mogę chyba powiedzieć miłość. Dogadywaliśmy się dobrze więc postanowiliśmy się spotkać. Ten wieczór, kiedy byliśmy na pierwszej randce był najbardziej udanym w moim życiu. Nie wiedziałem że aż tak można się przy kimś śmiać, ale tyle właśnie pamiętam. Krótkie siedzenie w kawiarni, w czasie którego okazało się że mamy identyczne poglądy, zgadzamy się we wszystkim. Ja zaczynałem zdanie a ona kończyła. Ona mi opowiadała że widziała ostatnio coś co się jej spodobało a ja wyciągałem to z kieszeni. Patrzyliśmy się na siebie i mówiliśmy jednocześnie to samo. A potem nocny spacer po warszawie, w czasie którego nie milkliśmy nawet na moment, za to co chwila wybuchaliśmy niepowstrzymanym śmiechem. Była śliczna, patrzyłem na nią cały wieczór a mimo to nie jestem w stanie jej sobie z tamtego dnia przypomnieć, bo cała moja uwaga została skupiona na nieprzerwanej rozmowie brzmiącej raczej jak wewnętrzny monolog z samym sobą niż rozmowa z w sumie obcą osobą. Zaczęliśmy rozmawiać wieczorami i umówiliśmy się na kolejną randkę. Doszło dzwonienie i pisanie do siebie, droczenie się i miłe słowa. Obydwoje mamy dziwnie poryte mózgi, myślimy strasznie abstrakcyjnie, mamy jakieś przedziwne myśli i rozkminy. Przed nią nie spotkałem osoby z którą mógłbym je dzielić i nie usłyszeć że jestem zdrowo jebnięty. Za którymś razem na pożegnanie ją pocałowałem. Zaczęliśmy rozmawiać już prawie jak para. Po prostu jej zależało. Otworzyła się, opowiedziała mi co nieco o swojej przeszłości, o facecie świrze, wyzywającym ją od dziwek i szmat, grożącym jej nożem. Później o kolejnym chłopaku, którego znała wcześniej przez 3 lata, który był z nią 8 miesięcy po czym z dnia na dzień bez słowa wyjaśnienia zniknął. Dlatego starałem się aby wiedziała że mi na niej zależy i jej nie zranię. Wyglądało na to że wszystko jest kwestią kilku dni. Niestety, los się odwrócił, najpierw coś wypadło, potem się rozchorowała i 2 tygodnie nie wychodziła z domu. Planowaliśmy że ja ją odwiedzę ale odwołała to, mówiąc że jakieś straszne paskudztwo złapała i nie chce nikogo zarazić. Odbijało jej z nudów, więc żeby nie była samotna, rozmawiałem z nią wtedy całymi dniami, przy okazji coraz bliżej. Z dnia na dzień widziałem jak powstaje między nami jakaś więź i byłem pewien że będzie dobrze. Aż nagle z dnia na dzień, bez widocznego powodu wszystko się urwało, zauważyłem że znikło jej zainteresowanie tym co do niej mówię, ja pisałem a ona odpisywała tylko żeby podtrzymać rozmowę. Skonczyły się żartobliwe sprzeczki. Po prostu nie odpisywała na takie smsy. Napisała mi, że spotkała na ulicy przyjaciela swojego byłego świra i zaczęła trochę rozpamiętywać. Napisała mi że bardzo długo myślała i dozła do wniosku że romansowanie z psychopatą wyprało ją z emocji bo do życia podchodzi z bardzo chłodnym dystansem i mimo że myślała że kocha swojego kolejnego chłopaka, czuła jakby była obserwatorką a nie uczestniczką swojego życia. Jednocześnie zapewniła mnie że to tylko jakieś jej przemyślenia a nie ucieczka. Mimo to stała się chłodna. Mimo że wyzdrowiała, znalazła wymówkę żeby do mnie nie przyjechać. Później już zamienialiśmy parę słów dziennie. Umówić się nie dawało rady. Dopiero kiedy jej powiedziałem że rezygnuję z próby spotkania sie z nią, sama coś tam zaproponowała ale sprowadziło się to do spotkania się na mieście na godzinę. Później już się widywaliśmy tylko przy jakiś okazjach. Spytałem się jej szczerze, czy chce dalej rozwijać tą znajomość bo tego nie widzę. Zostałem opieprzony że jej coś próbuję wmówić a przecież parę słów dziennie ze mną zamienia więc czego jeszcze chcę. Któregoś dnia po prostu przestała się odzywać i tak przez 4 dni z rzędu. Kiedy wprost poprosiłem żeby w takim razie znalazła dla mnie 10 minut i się chociaż ze mną pożegnała i mi wyjaśniła to wszystko skoro nie chce dłużej ciągnąć tej znajomości, ale usłyszałem że wszystko jest bardzo w porządku, nie ma się co stresowac, jest po prostu zajęta od rana do nocy a wiadomości ode mnie musiała przegapić. Kilka dni nawet widziałem że się znowu coś stara, potem znowu olewka.. W niedzielę zabolało, kiedy raczyła mnie zadowolona poinformować że znowu idzie na koncert (na poprzednim byliśmy razem) tylko tym razem idzie z kimś innym a mi nie zaproponowała. Kolejnego dnia za to obudził mnie sms czy pójdę z nią wieczorem do teatru bo ma wolne bilety. Zacząłem się zastanawiać czy to ja jestem jakiś chory, zazdrosny i dopisujący sobie czarne scenariusze. Postanowiłem pójść i się wszystkiego dowiedzieć. Na pożegnanie chciałem czegoś więcej niż tylko całus w policzek. Usłyszałem że "to zły pomysł". Powiedziałem jej tylko że mogła mi dać znać że tracę czas a nie przeciągać to i mnie okłamywać że jest dobrze. Patrzyła się na mnie z zaskoczeniem i nie dała rady powiedzieć nawet słowa. Odwróciłem się i poszedłem. W nocy dostałem od niej wiadomość "Masz racje, że zachowałam się nie w porządku. To zupełnie nie ma nic wspólnego z tobą bo ja naprawdę bardzo cię polubiłam. Tkwie w dziwnej spirali swoich byłych, rozpamiętując przeszłość z wykluczeniem zlych na sile zapomnianych powaznych bledów, z którymi po prostu sie nie pogodziłam. Jestem chujowym materiałem na związek, ale nigdy nie chciałam dawać obietnic bez pokrycia ani cię zwodzić. Ani razu tak nie pomyślałam. Przepraszam że mówię to przez smsa, ale sytuacja pod bramą mnie przerosła a innej szansy mieć pewnie nie będę" Nie zasłużyłem nawet żeby do mnie zadzwonić.. dostałem.. smsa.
Poczułem się jak plaster na ranę. Ale nie chciałem takiego końca znajomości. Odpisałem jej zamiast tego, że cierpi na siłę i sama karmi przeszłość, po czym życzyłem jej wszystkiego dobrego i aby w swojej ucieczce do przeszłości nie wyminęła swojej szansy na szczęście. Ona nawet się nie pożegnała. Albo się z tym nie pogodziła albo uznała za chuja. A ja po prostu mimo że ją kocham, czuję że potraktowała mnie jak gówno i przejść nad tym do codzienności nie jestem w stanie. Przez ostatnie kilka dni ciągle próbuję sobie cokolwiek ułożyć w głowie. Zrozumieć czy popełniłem gdzieś błąd, czy mimo że sama mi bardzo pokazywała że jej zależy ja nie powinienem tego odwzajemniać, czy usłyszałem tylko żałosną wymówkę dla osoby którą się znudziła, czy może jednak naprawdę na siłę się męczy z przeszłością
Zawsze sobie mówiłem bądź silny, idź dalej, ale czuję że tym razem mi się już przelało i jedyne co czuję to pogardę do wszystkiego wokół, do nieszczerych ludzi bez honoru i szacunku do innych.
  
Electra30.04.2024 00:42:00
poziom 5

oczka
  
iska149
05.05.2013 21:04:26
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 220 #1419741
Od: 2011-5-5
Hej.
Widzę,że dużo przeszedłeś. Może ta dziewczyna potrzebuje czasu,bo ma jakiś mętlik w głowie. Pozwól jej sobie poukładać,na jakiś czas nic nie pisz,nie odzywaj się. Jeśli naprawdę coś dla niej znaczysz-odezwie się. Jeśli nie-nie była Ciebie warta i niepotrzebnie zawróciła Ci w głowie.
  
arpad
05.05.2013 21:49:16
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1419825
Od: 2013-5-5


Ilość edycji wpisu: 1
hej, dzięki za odpowiedź.
Staram się o tym nie myśleć w tej kategorii, każdy ma jakiś bagaż emocjonalny i się na tle innych wyjątkowo nie wyróżniam. Chociaż nie mam już dłużej siły próbować tego wszystkiego zrozumieć bo widzę jak bardzo w życiu wszystko jest na odwrót. Im bardziej staramy się kogoś szanować tym mniej sami jesteśmy. Im bardziej staramy się dociekać, interesować czyimś życiem, tym bardziej ma gdzieś nasze. A jeśli pokażemy że nam zależy, damy komuś palec, odgryzie nam rękę do łokcia, przeżuje wypluje i powie że niedobra.. chore to.. tak bardzo chore..
Najlepsze że dawno to wiem, dawno zrozumiałem że więcej się nami interesują ludzie, dla których czasem bywamy chłodni. Ale byłem tak bardzo pewny, tak bardzo widziałem jak jej zależy i jednocześnie aż mnie nosiło z wściekłości jak ci ludzie ją traktowali, miałem ochotę znaleźć tych gnojów i zadbać żeby prędzej znaleziono bursztynową komnatę niż pełen zestaw ich zębów. Dlatego starałem się być dla niej jak otwarta książka, nie do pomyślenia było dla mnie zrobić cokolwiek co mogłoby ją męczyć. Chciałem żeby w końcu poczuła się bezpiecznie i wiedziała że mam czyste intencje, akceptuję ją taką jaka jest i nie skrzywdzę. A po tym wszystkim mimo tego co mi napisała boję się że to wymówka dla frajera, którym się po prostu znudziła..
Nie zniósłbym dowiedzenia się że to prawda, że tak to bardzo żyje przeszłością że mnie odepchnęła ale wkrótce potem zaczęła się spotykać z kimś innym. I zabolało mnie to wszystko na tyle że może troche impulsywnie ale kiedy zobaczyłem że jedyne na co się zdobyła to poinformować mnie że męczyła mnie i zwodziła przypadkiem i poinformowała mnie o tym przez smsa, nie wytrzymałem i zakończyłem tą znajomość. Pożegnałem się z nią, skasowałem jej numer, wiadomości od niej i usunąłem ze znajomości na portalach.
I chociaż staram się myśleć o niej jak o zamkniętym rozdziale nie potrafię.. Od tygodnia spoglądam na telefon w nadziei że dostane od niej chociaż słowo..
Nie usłyszałem nawet dowidzenia..
  
iska149
05.05.2013 23:21:44
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 220 #1422032
Od: 2011-5-5
Cóż.
Mogę Ci tyko powiedzieć- czas naprawdę leczy rany. Lub inna miłość.
  
arpad
06.05.2013 03:02:42
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1425119
Od: 2013-5-5
Inna miłość.. mam wrażenie że ona chciała mną sobie wyleczyć kogoś i taki właśnie smutny skutek teraz..
Boli mnie, że co kolejna osoba to zawodzi zaufanie..
poznajemy kogoś, okazuje się że wyznaje konkretne wartości, jest rozumnym człowiekiem żyjącym wobec jakiś zasad. A potem zostajemy potraktowani wbrew nim.. Chore to po prostu..
Najbardziej ironiczne w tym wszystkim jest to że kiedy rozmawialiśmy o tym człowieku który bez słowa z dnia na dzień z niej zrezygnował i odszedł, powiedziała mi coś takiego
"Cóż, niestety tacy właśnie są ludzie. Nieustannie zmienni, ciągle za czymś gonią albo przed czymś uciekają, aż nie warto się tym przejmować"
I co? parę dni później zrobiła prawie to samo. Bez słowa ze mnie zrezygnowała. Tyle tylko że nie znikła z życia. Po prostu kiedy się starałem i dbałem o tą relację miała to głęboko w... i się wycofywała, jednocześnie nie dając mi też odejść i zapewniając mnie że wszystko jest w porządku..
Zawsze dostaję tylko po łapach za tą troskę o innych, przejmowanie się nimi, dbanie i pokazywanie że mi zależy. Chyba nie umiem tego znieść jak mało jest wzajemności w relacjach międzyludzkich.. Staram się być dla kogoś najlepszym człowiekiem jak potrafię.. i kończę wyrzucony na śmietnik
  
iska149
06.05.2013 11:03:59
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 220 #1425417
Od: 2011-5-5


Ilość edycji wpisu: 1
Hipokrytka. Znaczy,że masz ją olać i poszukać kogoś porządnego bardzo szczęśliwy
Wg Biblii powiedziałabym Ci,że masz się cieszyć i modlić za takich ludzi jak ona, a przede wszystkim przebaczać i nie wymagać za dużo.
Ale nie jestem religijna,tylko uduchowiona,więc powiem Ci- postaraj się nie angażować w żadne relacje, dopóki dobrze kogoś nie poznasz (a i tak możesz się rozczarować,licz się z tym,że sami siebie w 100% nie znamy,więc co dopiero innych ludzi), kto jest wart Ciebie. Daj sobie czas i nic nie rób,niczego nie żądaj,a sama się pojawi miłość,czy czego tam szukasz.
  
arpad
06.05.2013 23:03:00
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #1426587
Od: 2013-5-5
Myślałem że ona jest porządna.. Od 2 lat do nikogo sie nie zbliżyłem jak do niej. Z nikim nie stworzyłem żadnej głębszej relacji. A z nią było inaczej i byłem jej pewny..
Ja jestem wierzący i modlę się za nią co noc. Staram się przebaczyć ale o ile nie umiem przestać czegoś czuć nie umiem też przestać czuć się strasznie z tym jak mnie potraktowała. I wybaczam ale wciąż czuję tylko mieszaninę miłości i gniewu.. Popełniłem jeden bląd.. Zapomniałem usuąć z facebooka jej przyjaciółki. Włączyłem dzisiaj komputer i wyskoczyło na mnie jej polajkowane przez koleżankę zdjęcie. I choć już zaczynałem jakoś sobie radzić, spojrzałem, pomyślałem tylko "boże, ona jest taka śliczna", położyłem głowę na biurku i miałem ochotę wyć do ksieżyca.. Nie mogę oderwać od niej wzroku i gdzieś w głębi duszy modlę się żeby jednak się ze mną chociaż pożegnała.. Żeby napisała, zadzwoniła, wiedząc gdzie studiuję czekała na mnie za drzwiami. I powiedziała mi chociaż żegnaj. Zamiast tego co noc leżę i myślę czy mnie nienawidzi za to że nie umiałem ciągnąć tej znajomości..
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/182526_654406831252213_1927814217_n.jpg Patrzę na nią i zastanawiam sie czy cokolwiek o mnie czasem wogóle myśli..
  
monika88
07.05.2013 00:01:05
Grupa: Użytkownik

Posty: 8 #1427171
Od: 2013-4-30
Mądry z Ciebie chłopak wesoły kiedyś ktoś Cię z pewnością doceni wesoły
  
iska149
07.05.2013 14:21:21
poziom 4

Grupa: Użytkownik

Posty: 220 #1430879
Od: 2011-5-5


Ilość edycji wpisu: 1
hehe ;D wygląd to nie wszystko..troszkę jesteś..głupiutki!
http://www.photoblog.pl/zuzaaaaa/138165028 - to jest niezła laska bardzo szczęśliwy a ma tylko 14 lat xd
  
Rzynka
09.05.2013 12:15:14
Grupa: Użytkownik

Posty: 1 #1433784
Od: 2012-1-10


Ilość edycji wpisu: 1
hej, a ja Cię rozumiem i ją też tak jakby rozumiem. Może nawet bardziej ją, bo miałam tak samo. U mnie to była próba obrony przed cierpieniem, jej charakter pasuje do mnie. Kiedy w moim życiu pojawiał się ktoś właśnie dla mnie, kiedy budowała się więź ja uciekałam, odsuwałam się. Jednak po jakimś czasie zrozumiałam, że stracilam przez to człowieka marzeń, a powrotu już nie było. CZAS. Nic się na to nie poradzi. Czasami ludzie zaczynają rozumieć, kiedy jest juz za późno i było tak jak napisaleś, patrząc wstecz, rozpamiętując przeszlość, rany, ból po stracie tych, którzy nie byli mnie warci i lęk przed kolejnym cierpieniem sprawił, że zaprzepaścilam szanse na to uczucie, którego tak bardzo mi brakowało, a on znalazł dziewczynę, która go doceniła i tworzą piękną, zgraną parę. Nie martw się, w końcu i do Ciebie los się uśmiechnie, głowa do góry oczkoteraz po tym patrzę w przyszłość, to, co było zamknęlam za sobą, pogodziłam się z demonami przeszłości. Też jestem wierząca. Nie trać nadzieji, czasami to na co się długo czeka przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. To, że Cię olewała, ale zapewniała, że jest okay może znaczyło tyle, że nie chce Cię stracić, ale się boi, choć dawałeś jej znaki, że będzie dobrze. Czasami ludzie muszą dorosnąć. Szczególnie do związków, życia i często niestety jest to bardzo długa droga.
  
dianam88
14.05.2013 11:55:32
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 173 #1447476
Od: 2012-12-11
AJLEPSZYM LEKARSTWEM NA KŁOPOTY JEST DOBRA WRÓŻKA. ZNAM DOBRĄ WRÓŻKĘ Z KTÓREJ USŁUG SAMA KORZYSTAM. PRZYJMUJE W CENTRUM SOSNOWCA TYLKO NA ZAPISY POD NUMEREM 501 525 191.
  
Electra30.04.2024 00:42:00
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PROBLEMY MIŁOSNE » NIE UMIEM SOBIE TEGO WOGÓLE POUKŁADAĆ W GŁOWIE..

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny