NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » ŻEBY PRZESTAŁ PIĆ

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Żeby przestał pić

Jak go namówić na to by przestał pić
  
anch82
09.07.2010 16:03:28
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #555814
Od: 2010-7-9
Witam! Od 7 lat mieszkam ze swoim narzeczonym. Przez pierwsze lata było ok: oboje lubiliśmy się bawić i wypic. Ale teraz ja już bym chciała założyć rodzinę i mieć dzieci, a on pić. Dziś jest piątek i juz mam zły humor, bo wiem, że jak co tydzień zacznie dziś pić i wytrzeźwieje w niedzielę.Po wypiciu nie jest agresywny, ale marudny, uparty, nieprzewidzialny. Mam dosyć tego, ze każdy weekend spędzamy w domu, bo on pije; mam dosyć cotygodniowego słuchania jego pijackiego paplania i zachowania. Najgorsze jest jego podejście: on nie widzi w tym żadnego prablemu. Pyta: "dlaczego mam przestać pić jeżeli to lubię?". I jak mam mu na to odpowiedzieć? Jest facetem super inteligebtbym, z którym mało kto wygrywa utarczki słowne. nie pomaga tłumaczenie, nie pomagają przykłady losów alkoholików w rodzinie. Chce się od niego wyprowadzić- nie mogę mieszkać w domu, do którego nie chce mi się wracać; nie chcę mieszkać z facetem dla którego prawie najważniejsze jest upić się, postawić kolegom i z nimi się upić, pokazać, że stać go na droższe alkohole (nie wino za 5 zł).Każde spotkania ze znajomi- on pijany. Nie lubię go jak jest wypity, jego wyraz twarzy się zmienia- nie mogę na niego patrzeć. z jednej strony sprawa jest prosta: chce pić? niech pije! nie mamy dzieci, żadnych wspólnych zobowiązań- jego życie.Jest trzydziestoparo letnim mężczyzną,który powinien znać konsekwencje takiego "stylu życia". Ale tak naprawdę ciężko mi zrobić ten krok: mieszkam z nim odkąd skończyłam 21 lat- tak naprawdę całe dorosłe życie jestem z nim. Był super facetem, a teraz.... Nie wiem co robić: czuję się jak idiotka, która godzi się na przezycie kolejnego koszmarnego weekendu, chociaż powinna juz dawno spakować walizki. Brak mi pewności czy dobrze chcę zrobić. Nie chcę się oszukiwać myśląc że może kiedyś przestanie pić. Może powinnam coś zrobić aby mu pomóc zrozumieć co robi? Ale jak? A może jednak uciekać jak najdalej?
Przepraszam, za ten chaotyczny wpis, ale tyle myśli kłębi mi się w głowie, że trudno z nich sensowną wypowiedź skonstruować
  
Electra06.05.2024 09:31:48
poziom 5

oczka
  
anch82
09.07.2010 16:33:26
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #555815
Od: 2010-7-9
Stwierdziłam, że jednak mój post był za bardzo chaotyczny. Spróbuję opisać życie narzeczonego alkoholika. Co weekendowe picie dwó-trzy dniowe, to norma. Pije aż padnie. A dużo może wypić. Pije na kaca, a potem na kaca po kacu. ostatnio zaczął pić również w ciągu tygodnia. Kupuje butelkę Jacka Danielsa i wypija połowę 1 l. Mało? Drugie pół wipja następnego dnia. W związku z tym, że jest współwłaścicielem firmy i jego obecność w biurze nie jest konieczna codziennie- bezproblemu pozwala sobie na 1l wieczorem, bo na drugi dzień może sobie zrobić wolne. Wszystkie nasze spotkania ze znajomymi są suto zakrapiane alkoholem. On zaczyna pierwszy i często kończy ostatni (sam)- byle by było "na maksa". My (pozostała grupa na spotkaniu) tez się napijemy (niektórzy upiją), ale na tym koniec- raz na jakiś czas. A on rano wstaje i już po drinka. Ogólnie rzec birąc doszło do takiej sytuacji, że nie mam ochoty na wspólne spotkania ze znajomymi- za bardzo nie lubię go takiego jakim jest po wypiciu. Czasami zdarza się, że idzie pić do "zaprzyjaźnionego" baru. Siedzi tam do rana,a jak go w międzyczasie zdenerwuję, to i dłużej. Nie mogę nic zaplanować, bo nawet jeśli uda mi się go namówić na wyjazd we dwoje- to co mi z tego wyjazdu jeśli wiem ze będzie przez cały czas pił? Próbowałam z nim rozmawiać o piciu. Jak wspomniałam wyżej odpowiada, że on lubi pić, sprawia mu to przyjemność i relaksuje się. gdy mu mówię, że skończy jak mój ojciec (a więc źle), to odpowiada: dobrze, to tak skończę. Gdy mówię, że odejdę: dobrze, to odejdziesz. Ale pić nie ma najmniejszego zamiaru. Kiedyś przyszło mi na myśl, ze jeśli przestanę mu "marudzić", to może zmniejszy ilość spożywanego alkoholu: nic to nie dało. Po wypiciu był poprostu dla mnie bardziej uprzejmy niz zawsze. Widzę, że często specjalnie robi mi na złość: ale trudno mi przestać gadać, bo ręce mi opadają. Teraz gdy to piszę dochodzę do wniosku, że chyba skończył się nasz związek. On tak bardzo chce pić, a ja tak bardzo nie chcę żeby pił. Czy uważacie, że z tak upartym i zawźiętym facetem mozna jeszcze coś zrobić? jakimi argumentami sobie pomóc? Jeżeli nic się nie zmieni z jego piciem: napewno odejdę. Ale jak juz wyjdę, to na dobre. Czy jest coś czego mogłabym spróbowac przed podjęciem tego ostatecznego kroku? Rozmowa o leczeniu raczej nic nie da....
  
Martana
09.07.2010 17:21:07
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Dublin

Posty: 718 #555833
Od: 2010-2-12
On nie jest uparty ani zacięty. To nałóg zrobił z niego takiego człowieka. Wierz mi lub nie ale jest na etapie, na którym alkohol jest jego jedynym priorytetem. Nikt, nic i w żaden sposób nie wytłumaczy mu, że powinien z tym skończyć. Dokładnie wiem co mówię, bo byłam w JEGO sytuacji przez kilka dobrych lat. Odejdź od niego. Ten krok zadecyduje o Waszym przyszłym życiu, bo:
a) Istnieje możliwość, że kocha Cię najbardziej na świecie i po Twoim odejściu w głowie zapali mu się żaróweczka, że życie z wódką bez Ciebie jest jeszcze mniej warte niż życie bez wódki ale z Tobą. Wtedy trzeba to docenić, wrócić natychmiast i pomóc w leczeniu, na które jednak TO ON SAM SIĘ ZDECYDUJE!
b) PO Twoim odejściu z ulgą będzie próbował zapić się na śmierć. Zanim się jednak zapije w jego życiu może nastąpić jakiś groźnie wyglądający przełom (wypadek po pijaku, połamanie nóg, lekki zawał, wylanie z pracy). Coś, co Go nie zabije i trwale nie uszkodzi ale przerazi na tyle, że ze strachu sam, z podkulonym ogonkiem podejmie walkę z nałogiem.
Jeśli już dojdzie do wniosku, że warto powalczyć o trzeźwe życie gorąco polecam, by zainteresował się niejakim dr. Michałem Połykowskim, który może baardzo pomóc. Nie powiem nic więcej, oboje "wygooglujcie" sobie to nazwisko i oceńcie. Ja całym swoim obecnym życiem gwarantuję - jego metoda działa!
  
anch82
09.07.2010 20:38:56
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #555903
Od: 2010-7-9
oj, moje odejście chyba jednak nic nie zmieni.Zreszta jak już odejdę to nie będzie powrotów. Dziś (piątek) on od 14.30 przy litrze (do 20 pół litra to dla niego pikuś) wywołał kłótnię i... poszedl do baru mówiąc, że ma mnie dosyć. A ja teraz siedzę i myslę ze moze faktycznie to moja wina. niestety jemu na mnie jak widać nie zależy i jego picie chyba juz wiele nie wnosi. Ale w tym momencie wkraczamy na temat problemów w zwiazku a nie alkoholizmu, więc chyba niepotrzebnie zakładałam wątek...Martwię się o to, ze pije,a on chyba już nie chce zebym się o niego martwiła wogóle. O to by przestał pić mogłabym powalczyć, ale nie o to by mu na mnie zależało...
  
Martana
09.07.2010 20:47:36
poziom 5

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Dublin

Posty: 718 #555910
Od: 2010-2-12
Jak nie odejdziesz to się zadręczycie. On jest w takim stanie, że możesz bez przerwy tłuc mu do głowy by się zmienił i dostaniesz tylko jego coraz większą złość. Nie on rządzi swoim życiem ale alkohol, ten facet potrzebuje szoku a nie paplaniny, by móc się ogarnąć. Odejdź i nikomu nie mów, że odchodzisz na niby. Niech wersją oficjalną będzie, że odchodzisz na zawsze a ty miej świadomość, że będziesz mogła wrócić w każdej chwili. Ja doznałam swojego szoku jak doszło do mnie, że jeśli się nie napiję to umrę na środku ulicy po kolejnym ataku padaczki. Wtedy wywiesiłam białą flagę, wysępiłam od nieznajonego (!) 10 zeta na czteropak okocima mocnego, by być w stanie dojechać do mamusi i stanęłam ledwo żywa pod jej drzwiami. Po trzecim już odwyku natychmiast trafiłam do dr Połykowskiego i ... jestem szczęśliwa, bo ten człowiek zdjął ze mnie coś, co nie pozwala żyć Twojemu facetowi - głód alkoholowy! Powodzenia.
  
anch82
09.07.2010 21:17:14
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #555931
Od: 2010-7-9
Brak mi jakiegokolwiek przekonania słuszności moich decyzji, postępowania. Zawsze miałam jakieś kompleksy, ale w ostatnim roku przytyłam, nie ubieram się jak kiedyś- nie zalezy mi. Zawsze lubiłam dbać o dom wszystkie zajęcia domowe sprawiały mi dużą radośc, lubiłam być gospodynia pania domu. Teraz mi się nie chce. nie chce żeby to zabrzmiało jakbym była idiotką: wiem ze muszę odejść, ale nie mogę- jakby coś mnie tu przywiązało. Dziś pije, jutro będzie "leczył" kaca, w niedzielę czymś delikatnie poprawi. Mnie wizja kolejnego takiego weekendu przeraża, ręce mi opadają,płakać mi się chce. On wie, ze jak tu wróci nad ranem, to ja będę. Swoim brakiem zdecydowania upokazam się przed nim przed sobą- tracąc do siebie powoli szacunek. On to wie i rewelacyjnie wykorzystuje znajomość moich słabości, kompleksów. No bo jesli on dziś znowu poszedł pic, a ja czuję się winna- jak inaczej tego nie nazwac jak manipulacją? Zgadzam się wpełni z Tobą: musze odejśc. I odejdę, gdy tylko znajdę w sobie odrobinę siły i wiary w siebie.
  
suzi84
10.07.2010 06:47:08
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 82 #556010
Od: 2009-10-5
Ancha kobieto!
Nie uspraiwedliwiaj jego picia tym, że macie problemy w związku. Jak widzisz on wbudza w Tobie poczucie winy we wszystkim co robisz. Jak widzisz Twój partner prawie w ogóle nie trzeźwieje. I wątpie czy jakoś mu pomożesz. On poprostu tej pomocy nie chce.
Ancha jestes współuzależniona. Potrzebujesz pomocy. Nie myślałaś o terapii dla samej siebie? Skupiasz całe życie na swoim partnerze. Starasz się robic wszystko, żeby tylko nie pił ... pytanie czy to coś daje? Myślę, że nie.
To jest uzależnienie a uzależnienie to choroba. Póki co szukasz chyba wytłumaczeń, żeby odejśc. Ja wiem że to ciężko zrobic. Sama mam partnera, który jest uzależniony od marihuany. Też stawałam na głowie, zeby tylko przestał. Ale to tak nie działa. I kiedy w końcu dałam sobie spokój i odeszłam ... od dostałam strzała w głowe. Jasne na początku pił i palił aż do momentu gdy sam nie stwierdzil, że ma dośc takeigo życia. Chodzenia spitym i nacpanym. I sam zdecydował o terapii.
Pomyśl o sobie Acha. Gdzie Ty jesteś w tym związku? On Tobą manipuluje. A Ty się przy tym wszystkim psychicznie wykańczasz.
  
Clown
10.07.2010 09:11:40
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #556027
Od: 2009-11-6


Ilość edycji wpisu: 1
Martana ma racje. Manipuluje Toba i świetnie mu to wychodzi ... nie bede sie rozpisywał dlaczego tak jest.

Jak masz siłę to zrób jak to mówiła Martana... odejdz od niego może mu sie swiatełko w tunelu zapali, może uratujesz mu zycie, a sobie napewno.

jesli nie dasz rady ( a bardzo możliwe że nie dasz bo nie rozumiesz dlaczego miała byś dac rade odejsść ) to idź na teriapie dla osob wspóluzaleznionych. porozmawiasz z psychologiem i powoli pojmiesz co sie wokół Ciebie dzieje

pozdrawiam
  
anch82
11.07.2010 01:53:25
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #556264
Od: 2010-7-9
BARDZO Wam dziękuję za odpowiedzi! Cały czas biłam się z myślami zastanawiając się czy nie przesadzam i nie wyolbrzymiam. Potrzebowałam czyjejś opinii, która potwierdziłaby: to już alkoholizm/ nie to nie alkoholizm. Zastanawiałam się czy może w paranoję nie zaczynam wpadać. Teraz przynajmniej jestem pewna na czym stoję. Jest mi przykro, że dałam się w to wciągnąć, że tak długo z nim mieszkam, ale naprawdę nie wiem kiedy jego picie zaczęło się wymykać spod kontroli. Czuję się jak idiotka, którą można ustawiać jak się chce. Nie mam zamiaru się nad sobą użalać, choć ze wstydem przyznam, że faktycznie wyprowadzka raczej nie nastąpi jutro.Pozwoliłam sobie przejżeć posty dotyczące tematu "współuzależnienia"- oj trochę zbyt dużo tam opisów "mojego" życia i aktualnego stanu psychicznego. Z drugiej jednak strony, to super, że jest taki portal. Teraz kiedy widzę, w jaką pułapkę wpadłam (moja Mama przez lata groźbami i prośbami próbowała Ojca namówić na leczenie- bez skutku. rozstała się z nim), o co w tym wszystkim chodzi i "czym" się stałam- szok. Naprawdę miałam nadzieję, że tylko histeryzuję. Czuję się jakby życie do góry nogami mi się przewróciło. Czy dam radę się wyprowadzić? Pytanie: kiedy?
  
Hanna22
12.07.2010 09:07:23
Grupa: Użytkownik

Posty: 11 #556557
Od: 2010-5-31
Droga Anch82!
Nie zadawaj pytania,:kiedy masz odejść!:Jeśli go naprawdę kochasz,odejdź teraz,natychmiast!
Daj mu upaść na samo dno,bo inaczej nie przestanie pić.I nie wiem jakich argumentów byś się imała,na nic się nie zdadzą.Ty swoim postępowaniem,dajesz mu komfort picia,jest mu tak dobrze,bo się o niego troszczysz,a co najważniejsze obwiniasz się za jego chlanie,I TU POPEŁNIASZ BŁĄD!!!
DASZ RADĘ WYPROWADZAJ SIĘ NATYCHMIAST!!!Pozdrawiamlol
  
anch82
12.07.2010 10:55:54
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #556611
Od: 2010-7-9
To jest straszne! Dopiero teraz widzę powód mojego stanu psychicznego! i kiedy jestem pełna nadziei i siły na poradzenie sobie z tym: wyprowadzkę, utrzymanie się samej (finansowo)- dostaję kopniaka! Wczora dowiedziałam się, że w 10 dni przepił resztę swojej kasy (a zaznaczam, że mało nie zarabia). Zawsze jest tak, że na początku miesiąca on przelewa mi pewną kwotę, żebym mogła popłacić wszystkie rachunki itp. reszta jego i mojej wypłaty pozostaje na "życie". Przy czym moja to raczej na waciki. Z przerażeniem i niedowieżaniem pytm go więc wczoraj: nie zostało Ci nic kasy? Wszystko przebalowałeś? A on mi na to, ze ma dosyć tego gadania i że ma, dyplomatycznie przetłumaczę: się wynosić. [/u Ręce mi opadły. Jeżeli dorosły mężczyzna nie widzi problemu w tym, że już 11 dnia miesiąca nie ma kasy.... nie ma nawet czego komentować.[u] Wyprowadzę się, ale nie mogę tak wyjść na ulicę, bo na niej musiałabym pozostać. Ja sama nie jestem wstanie zapewnić sobie lokum do mieszkania z dnia na dzień- z powodów finansowych. jeszcze do piątku, czyli do momentu kiedy dzięki Wam zroumiałam mój PRAWDZIWY problem, myślałam, że to ja jestem problemem i ze wszystko da się naprawić. Przez te siedem lat wspólnego życia przeszliśmy wspólnie przez niejedno piekiełko- zawsze razem i wspólnie się wspierając. A teraz ja- sierotka muszę tak wszystko zorganizować, żeby mieć gdzie iść i za co.Hanna22 masz całkowitą rację: jest mu dobrze i swoją uległością pozwalam mu na takie a nie inne zachowanie.Raczej moje odejście w jeo życiu dużo nie zmieni. No może partnerka nowa się pojawi. Ale to już naprawdę poza moimi myslami. Czuję do niego taki żal i rozczarowanie, że nie wiem czy cos kiedyś to zmieni
  
Electra06.05.2024 09:31:48
poziom 5

oczka
  
Clown
14.07.2010 20:46:12
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #557523
Od: 2009-11-6
zesra sie a nie partnerke znajdzie ^^

Teraz nadejdzie czas na PICIE jęzor
  
Norbi
22.01.2011 23:27:21
Grupa: Użytkownik

Posty: 15 #635473
Od: 2011-1-22
Co robić ,żeby przestał pić

TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA

  
yuraa
23.01.2011 11:58:45
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 30 #635618
Od: 2011-1-23


Ilość edycji wpisu: 1
hehe Norbi zaprasza do siebie to ja do siebie


TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA

  
Norbi
23.01.2011 14:18:03
Grupa: Użytkownik

Posty: 15 #635720
Od: 2011-1-22
No tak każdy ma prawo podjąć decyzje ,gdzie chce byc i gdzie i w jaki sposób chce pomagać innym kukne tam na Twoja stronę
  
Electra06.05.2024 09:31:48
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » ŻEBY PRZESTAŁ PIĆ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny