NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » A ONA WCIĄ MA NADZIEJĘ

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 2 / 2    strony: 1[2]

A ona wcią ma nadzieję

  
piotrus2240
04.04.2010 21:05:38
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 111 #512765
Od: 2010-1-20
Tak, rzeczywiście tak jest! Jest to trudne ale do przeskoczenia dla wszystkich...
  
Electra26.04.2024 11:01:20
poziom 5

oczka
  
kaszmir
07.04.2010 16:46:28
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #514615
Od: 2010-1-28


Ilość edycji wpisu: 1
Tylko trzeba chcieć i najpierw zrozumieć a znam takich (np. mm) co nie chcą tego pojąc i wolą się okłamywać i tkwić w martwym punkcie.
Jednak ja na to wpływu nie mam jeśli ktoś ma się uratować z tego tonącego statku TO BĘDĘ TO JA!!!!!!!!!!!!!!!! bo ja już pojęłam (nie wszystko oczywiście) o co w tym wszystkim biega.A kapitan opuszcza statek ostatni więc mam nadzieję,że i ten mój go wreszcie zejdzie z tego pokładu .
  
piotrus2240
09.05.2010 04:48:30
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 111 #529569
Od: 2010-1-20
Kochani, marzenia się spełniają jeśli wierzysz że tak będzie... Moja żona poszła...może nie na terapię ale do psychologa i wiem,że powiedziała, że chciałaby sobie jakoś pomóc!lol
  
beata466
08.09.2010 08:46:38
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 48 #574655
Od: 2009-6-27


Ilość edycji wpisu: 1
Może nie niemozliwe, ale jednak bardzo trudne... Też jestem współuzależniona, chodziłam na terapię ale spodziewalam się cudow a cudów nie ma, tak jak nie ma czarodziejskiej rożdżki, ktora wszytko zmienia. Marzyłam żeby moj mąż cudowny człowiek w towarzystwie a zwłaszcza takim które go nie zna, kochający mąż i ojciec, super fachowiec, '' złota rączka'' był chociaż po części taki w rzeczywistości. A dla mnie i moich dzieci na codzień jest zwykłym chamem, prostakiem i gburem, a przede wszystkim alkoholikiem
  
kaszmir
11.09.2010 22:47:16
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #576024
Od: 2010-1-28
Witaj Beato!
Od mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło.Dostosowałam się do rad .Konsekwencja w postępowaniu, powiesz i robisz to właśnie jest to.Przestałam na siłę nawracać swojego męża.On pije więc to jego problem.Chce być ze mną to musi coś z tym robić nie chce to droga wolna.
Wiesz czy z nim nie pijącym bo innej opcji nie ma w tej chwili czy sama bez alko to i tak wygrałam.Wygrałam swoje życie.
Nie tak je sobie wyobrażałam więc czas by coś z tym zrobić.
Mam je tylko jedno i chcę je przeżyć tak jak mi będzie dobrze.
Porzuciłam wstyd , były dwie interwencje policji, dla niego obciach na całej linii bo narozrabiał na całego 2 m-c temu, ja w niczym mu nie pomagałam,nie tuszowałam,nie tłumaczyłam.
Pozwoliłam runąć dupą o beton tak jak radzili bo tego czego on się dopuścił to właśnie było dno zresztą sam to potwierdził.
Dziś nie pije od 2 m-c wyraża chęć pójścia na terapię.
A ja? Ja nie ufam, nie wierzę,nie dam się już wkręcić.
Chcę dowodów jeszcze raz dowodów.Kilkanaście lat pracował na to,że jego słowa nie są dla mnie nic warte.
Nie pozwolę się juz zmanipulować.
I co najważniejsze.rozpoczęłam terapię.
Cudów nie ma moja droga trzeba los wziąć we własne ręce.


  
ganges
23.11.2010 20:14:09
Grupa: Użytkownik

Posty: 3 #607701
Od: 2010-11-23
witam wszystkich!
od roku zyje z alkoholikiem. pil kiedy go poznalam i poszedl na zamkniety odwyk dwa miesiace po tym jak sie poznalismy. nie pil pol roku chociaz nie chodzil na mitingi ani na terapie. byl wtedy cudownym czlowiekiem i czulam sie jakbym pana boga za nogi zlapalam. pozniej zapil co zakonczylo sie pobiciem mnie i trzydniowa awantura z interwencja policji wlacznie. grozil mi ze mnie zabije, narobil wstydu przed rodzina i w pracy, czekal na mnie na ulicy, wydzwanial i wypisywal wyzwiska. wytlumaczyl sie ze to nie byl on tylko narastajacy glod alkoholowy, poszedl do terapeuty i do aa, uwierzylam w chec poprawy i wrocilam do niego. terapie jednak wkrotce przerwal - z mojego powodu bo ja nie wierze ze mu sie uda wiec on nie widzi sensu. potem bylo jak zwykle: pare dobrych dni, bicie, wyzwiska i grozby, pare dni ciszy i wielkie pojednanie a po nim znow pare dni sielanki. tak przez nastepne pare miesiecy z jego wieczna hustawka nastrojow, obietnicami poprawy, awanturami i zapiciami.
nie jestem najlatwiejszym czlowiekiem do zycia, wybuchowym cholerykiem ktory w gniewie nie potrafi odpuscic, nie potrafie zapomniec ile razy mnie pobil i upokorzyl i czesto mu to wypominalam. jednak go kocham wiec zawsze wracalam i wierzylam ze kazda kolejna awantura to tez moja wina bo go prowokowalam. oboje mowilismy sobie straszne rzeczy i juz od dawna zylismy wlasciwie na zgliszczach. kiedy chcialam odejsc on zawsze zarzucal mi ze omijam problem a nie probuje go rozwiazac, ze wykorzystuje jego chorobe przeciwko niemu i nie potrafie go zrozumiec, ze go odrzucam jak wszyscy, ze moja milosc nie jest nic warta skoro kocham go tylko jak jest dobrze i zostawiam jak zapije czy jak mnie pobije. on obwinia mnie o swoje picie, twierdzi ze pije przeze mnie, ze wyciagnelam go z bagna zeby wepchnac go w jeszcze wieksze. to moja wina ze nie widuje sie z dziecmi bo pije, ze nie uklada mu sie z rodzicami bo pije. nie pil by gdyby nie ja. teraz mnie zostawil i pije od tygodnia, musze przyznac ze ostatnia awantura byla z mojej winy. ja wciaz go kocham i probuje do niego dotrzec, ciagle sie ludze i nie moge zniesc tego ze byc moze jestem faktycznie powodem jego picia. chce zeby wrocil ale jednoczesnie wiem ze to tylko odwlekanie w czasie tego co nieuchronnie musi nadejsc. chce mu pomoc ale wiem ze tylko od niego zalezy czy bedzie pil dalej i jaki bedzie mial znowu powod. on uwaza ze nadal moze wygrac.
bije sie z myslami czy dac temu kolejna szanse czy poprostu pozwolic mi odejsc i go przekreslic.
waszym zdaniem sa jeszcze jakies szanse?
  
Clown
24.11.2010 09:26:42
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #607917
Od: 2009-11-6
szanse moze i sa ale tylko wtedy jak zostawisz go jemu samemu. nie wiem czy uda wam sie razem byc ale daj mu upasc na dno, niech pije niech bedzie sam zostaw go moze uratujesz mu zycie.

On nie pije przez Ciebie on pije bo jest alkoholikiem. Jeszcze raz powiem, zostaw go nie pomagaj mu niech upadnie tak nisko jak musi moze wtedy mu sie coś odmieni...
  
ganges
24.11.2010 14:56:10
Grupa: Użytkownik

Posty: 3 #608097
Od: 2010-11-23
zlapal mnie rano jak szlam do pracy. uderzyl, plunął w twarz i rzucil papierosem w oko. poszlam w koncu na okolo bo nie chcial mnie puscic i ciagle grozil. spoznilam sie i z pracy wyszlam wczesniej bo od poludnia byly smsy z grozbami co zrobi jak mnie dorwie. facet mnie nienawidzi i zrobi chyba wszystko zeby sie zemscic.
a ja juz nie mam nadzieji ze jeszcze kiedys cos z tego bedzie. juz nie chce dluzej tego upokarzania i grozb bo z jego strony to nie milosc tylko chora obsesja z mojej chyba wspoluzaleznienie. mam nadzieje ze po paru dniach odpusci i jezeli ja wytrzymam to koszmar skonczy sie raz na zawsze.

  
Clown
24.11.2010 15:38:04
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #608115
Od: 2009-11-6
czyli sama sobie odpowiedziałaś... zostaw go i tyle wesoły
  
kaszmir
24.11.2010 22:39:38
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #608455
Od: 2010-1-28


Ilość edycji wpisu: 1
ganges skoro go kochasz to kochaj go twardą miłością.
Zostaw go .
Zrzuca na Ciebie winę?! Nic nowego przecież oni wszyscy muszą obwiniać wszystkich ale nie siebie a to oni odpowiedzialni są za swoje życie.
Piszesz,ze on zarzuca ,że omijasz problem a czyj to jest problem?
Tylko jego więc musi sobie z nim poradzić a nie użalać się nad sobą.Podstawy już poznał bo liznął trochę teorii na terapii wie o co chodzi.
Normalni ludzie się kłócą ale w normalnych związkach nikt nikogo nie bije bo ma odmienne zdanie.
Nic nie jest Twoją winę.Im o to chodzi,zeby wciągnąć nas w te manipulacje i gierki a my się dajemy...ale do czasu.
  
beata466
25.11.2010 08:41:06
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 48 #608536
Od: 2009-6-27
Boże, Ganges jakbym siebie widziała. Z tą różnicą że my jesteśmy ze sobą 22 lata mamy troje dzieci i to ja uważam że to on omija problem. Nigdy nie poddał się leczeniu, był kilka razy u psychologa ale nie podpisał kontraktu. Teraz jest gdzieś poza domem nie wiem czy sypia w jakiejś melinie czy gdzieś na klatce. Też gnębi mnie jakimiś ''śmiesznymi'' telefonami. Kiedyś nawet jak pił kochał dzieci, a teraz nie interesuje go czy mają co jeść, nie mają butów na zimę, nie mają kurtek, nie mamy opału. Wczoraj dzwonił kilka razy do mnie i straszył że odłączy mi prąd. Uszkodził drzwi podczas ostatniej awantury wieje nimi bo jest dziura że wchodzi palec, prosiłam żeby to naprawił bo pojawił się w domu jak byłam w pracy to powiedział że to go wcale nie interesuje. Na słowa córki że wieje a jest już zimno powiedział, że niech wieje. Jest coraz gorzej a ja ciągle mam nadzieję że nam się uda. Ciągle go kocham
  
Electra26.04.2024 11:01:20
poziom 5

oczka
  
kaszmir
25.11.2010 11:36:33
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #608618
Od: 2010-1-28
Beato!
U mnie może nie było aż tak drastycznie bo mnie nie bił,dzieci kochał na swój sposób,przerwy w piciu kiedyś były dłuższe więc jakoś to zapijanie mi rekompensował tymi uśpionymi chwilami.
Zrobił wiele głupstw za które ja płaciłam i finansowo i psychicznie.
Zastanawiałam się co on ma takiego w sobie,że ja pomimo tego wszystkiego jestem z nim?
Przecież normalna kobieta już dawno dałaby sobie spokój.
Miałam nadzieję każdego dnia,że się opamięta,że będzie normalnie,że to był ostatni raz bo przeciez tak przepraszał,płakał,obiecywał.
Pewnego dnia ta nadzieja umarła bo dotarło do mnie z czym tak naprawdę mam do czynienia i wtedy coś się zmieniło.Uznałam,że przecież moje zycie to nie tylko on i jego problemy.Uwierzyłam,że bez niego będzie nam lepiej.Był jak taki wrzód na pupie.Był ciężarem.Przy tym wszystkim zapomniałam o sobie ,o swoich potrzebach zatraciwszy przy tym samą siebie.
Zobaczył,że mnie traci być może bezpowrotnie ,że coś jest nie tak,inaczej.
Jestem z nim 20 lat i alkohol zawsze był w naszym życiu ale od kiedy uwierzyłam ,że świat nie kończy się na nim,że mogę być szczęsliwa bez niego jest mi łatwiej.

Nie pije 4 m-c ale się nie leczy jednak mimo tego nie pobadam w euforię bo współ mają do tego tendencję.
Każda z nas prowadziła jakieś życie za nim pojawili się oni,miała znajomych,zainteresowania i ważne jest by tym się zająć,może odnowić stare znajomości,powrócić do dawnych marzeń.
Wiem,że wiele z Was nie ma wyjścia ( tak im się na dzień dzisiejszy wydaje)i muszą mieszkać ze swoimi alko ale namawiam po pierwsze terapia co za tym idzie zmiana zachowania, postępowania oraz zadbanie wreszcie o siebie.
Czy naprawde nie widzicie,ze oni dbają wyłącznie o siebie?
  
Clown
25.11.2010 12:31:45
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #608661
Od: 2009-11-6


Ilość edycji wpisu: 1
Nie. Pijacy alkoholicy nie dbaja o siebie tylko o alkohol który jest ich myslą przewodnią i jedyną siłą napędową.

o siebie nie dbaja wogóle, koncza brudni , obszarpani , bez zębów ze zrujnowaną trzustka i wątroba i pija dalej... o siebie nie dbają wogóle smutny

oczywiście wraz z upływem choroby nie dbaja tez o nikogo ani o nic z wyjatkiem alkoholu
  
beata466
25.11.2010 14:16:56
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 48 #608704
Od: 2009-6-27
Nigdy nie usłyszałam, że żałuje tego co zrobił, nigdy nie usłyszałam słowa przepraszam, więc nie wiem czemu w ogóle mam nadzieję że może się zmieni. Na razie jestem twarda, ale jak patrzę na dzieci to łzy same mi się cisną do oczu, teraz też mało co widzę... ja wciąż go kocham
  
kaszmir
25.11.2010 15:14:03
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 37 #608717
Od: 2010-1-28
Kogo kochasz?
Jego ? Czy raczej wyobrażenie o nim bo wymysliłas sobie kogoś kim on tak naprawdę nie jest?
  
beata466
26.11.2010 09:09:19
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 48 #609077
Od: 2009-6-27
Kocham jego. Nie wyobrażnię wiem że jest ZŁY. NIe da sobie nic powiedzieć, zawsze ma rację to ja jestem potworem, ale nie mogę zapomnieć tego co przeżyliśmy razem zanim on zaczął pić, bo nie zawsze tak było jak teraz
  
Clown
27.11.2010 08:11:15
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #609628
Od: 2009-11-6
Nie jest zły tylko jst chory... choc moze i jest tez zły ... nie wiem wiem jedno ze napewno jest chory a leczyc sie nie chce wiec nie masz czego przy nim szukac.

Nie mozna kochac nrmalna miłościa kogoś kto upokarza i bije ... to nie miłość tylko WSPÓŁUZALŻNIENIE i to tez sie leczy... polecam jakis najbliższy ośrodek leczenia uzależnien tam sie duzo dowiesz bo sama nie bedziesz miec na nic siły
  
ganges
27.11.2010 10:46:41
Grupa: Użytkownik

Posty: 3 #609668
Od: 2010-11-23
wlasnie Beata. do mnie powoli dociera ze tez go nie kocham, tylko dalam sie gadowi zmanipulowac i wpedzic w poczucie winy. bo i za co mam go kochac? za te wszystkie wyzwiska i razy, ktore od niego otrzymalam? za to ponizanie? nikt mi jeszcze w zyciu takiej krzywdy nie zrobil jak on. postaram sie mu wybaczyc bo nie chce tego nosic w sobie ale z nas juz nigdy nic nie bedzie i nie bedzie mna wiecej manipulowal. zrobilam sobie dzis rano bilans tego pseudo zwiazku i doszlam do wniosku ze cala swoja energie przez ostatnie miesiace wkladalam w to zeby mojego pana i wladcy nie draznic no bo znowu pojdzie sie napic. a teraz wiem ze gowno prawda bo jakis powod zawsze sie znajdzie. niech sobie pije i niech sie zapije jak tak bardzo chce, ja moge stawac na rzesach a i tak mu nie pomoge.
wejdz sobie na www.alko.fora.pl i poczytaj. poszukaj pomocy dla siebie kobieto bo nie warto siebie niszczyc, drugiego zycia nie bedzie...
bedzie trudno ale slaba to ty nie jestes jak tyle juz dajesz rady z alko. ratuj sie kobieto!
  
Electra26.04.2024 11:01:20
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 2 / 2    strony: 1[2]

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » A ONA WCIĄ MA NADZIEJĘ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny