NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » POMOCY!!!

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 5>>>    strony: [1]2345

Pomocy!!!

nie mam sil zyc..
  
zagubiona
29.07.2009 14:26:25
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #297465
Od: 2008-9-29
co mam robic nie moge sie ogarnac mam depresje po alkoholowa chyba . czekalam na urlop i gdy nadszedl zachlalam zamaist siedziec z rodzina tak jak se obiecalam, mialm tyle planow miesiac ze spedze pieknie nie tak jak przewaznie zawodze najblizszych. taearz czuje sie jak w wiezieniu we wlasnym ciele nie moge jesc nie moge spac i tak za nimi tesknie i tak chce cofnac czas...... co robic... bo juz niewiem... chyba sie pochlastac zostalo.. to ze musze chodzic do prcay jakos mnie mobilizuje aby wstac z lozka ale nie mam w ogole sil bo chodze jak oblakana... wieczorami jest lepiej nabieram wiary ale ranki sa tragiczne....... co robicccccc!! tabletki nie pomagaja nic.. brak mi sil juz na wszytsko... teraz nieiwm kiedy ich zobacze bo jestem b daleko od nich a na pracy mi tez zalezy ze wzgledu na fundusze... mimo ze niecierpie tej pracy tych ludzi albo tak pisze bo na dzien dzisiejszy wszytsko mnie drazni denerwuje... jestem klebkiem nerwow....
  
Electra19.04.2024 01:18:02
poziom 5

oczka
  
Ania
29.07.2009 15:40:21
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 30 #297491
Od: 2008-11-8
Musisz trzymać się mocno w swoich postanowieniach i nie ruszać alkoholu po żadną postacią. Ty masz po prostu kaca moralnego, że zawiodłaś rodzinę.Jeżeli nie wytrwasz w trzeżwości stracisz również pracę to wtedy osiągniesz dno z którego będzie się Tobie bardzo trudno wyciągnąć. Kac moralny z czas przejdzie. Trzymaj się ciepło
  
dorota
29.07.2009 17:13:38
Grupa: Użytkownik

Posty: 11 #297518
Od: 2009-7-19
Kochana! przede wszystkim, jeżeli chcesz wyrwać się z tego stanu, nie możesz się oglądać za siebie. To, czego żałujesz, na to nie masz wpływu, ale masz wpływ na to, czy kolejny raz będziesz miała czego żałować. Skupienie na dawnych niepowodzeniach tylko Cię paraliżuje i pogrąża. Działaj małymi kroczkami. Wielkie wyzwania przytłaczają, ale każdy wielki sukces składa się z pomniejszych i każdego dnia możesz zadecydować, by było lepiej. Wierzę, że czujesz się zrezygnowana i że praca Cię przytłacza, bo jesteś myślami z rodziną. Ale pomyśl o tym, jak zareagowałaby rodzina, gdybyś poddała się, pogrążyła się bardziej? Ta praca da Ci możliwość, by nie zmarnować kolejnej szansy, by zrobić coś miłego z rodziną. Gdy rezygnujesz, jest tylko gorzej. Gdy walczysz - każda, najmniejsza wygrana wzmacnia Cię. Pomyśl o dobrych rzeczach, które mogłabyś zrobić i o tym, jak byś się czuła, robiąc je. Przyjemne? Pewnie! A to jest w zasięgu ręki. Życia nie zmienia się w 1 dzień, ale można je zmienić! Wiem o tym sama. Choć moje ciało szpecą liczne blizny i patrzyłam już śmierci w oczy, to teraz wiem, jak wielkim błędem byłoby poddać się do końca. Były chwile, gdy sądziłam, że już nie ma ratunku. I bardzo się myliłam. Straciłabym bardzo wiele. To życie jest warte, by o nie walczyć. Trzymam kciuki za Ciebie!!!
  
Ania
29.07.2009 18:01:54
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 30 #297529
Od: 2008-11-8
Całkowicie popieram wypowiedż Doroty . pozdrawiam
  
zagubiona
30.07.2009 00:14:27
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #297668
Od: 2008-9-29
ja tez popieram dziekuje bardzo za mile slowa.. wiem sam se to nie raz tlumaczylam ze mimo wszytsko warto zyc.. bo tez juz patrzylam smierci w oczy... ale walcze walcze trace nadzieje ale i tak sie nie poddaje.. tarce ja dlatego ze tak sie powtarza juz od X czasu..obiecuje se i w kolo... to moj 4 urlop i za kazdym razem to samo teraz bylam pewna ze bedzie naprawde wspaniale.. nie obiecywalam nikomu bo kazdy sie bal ze bedzie jak zawsze a ja chcialam udowodnic ze jednak stac mnie byc normlna i kolejny raz zawiodlam. siedzi mi to ciagle w glowei ze tak czekalam tak sie ciezylam chcialam udowodnic i co nic...kiedy ja w koncu udowodnie jak ja juz sama sobie nie ufam.. mysle wyjde ze znajomymi na piwo tez monza. i Ok 2 raz ok a np 3 i plyne bo to juz nie kac tylko potrezba wypicia mus.. wsty sie przyznac ale tak jest... a Matka biedna cierpi chcialaby dla mnie jak najlepiej a ja wciaz ja ranie... chce sie zmobilizowac wziasc w garsc ale juz nie wierze w siebie..ze juz jestem na straconej pozycji.. nic nie osiagnelam.. mam 30 lat, zadnych perspektyw na przyszlosc.. kolezanki pozakladaly rodziny sa szczesliwe.. ja wegetuje zyje z dnia na dzien.. i tylko jak jest wieczor czuje sie dobrze bo ide spac.. slabo spie to biore prochy bo inaczej nie moge..mysli tak mecza ze glowa puchnie.. becze a po prochach odplywam i spie i snie ze to jednak dopiero przedemna ten urlop. ale suma sumarum nie chodzi o urlop 10 lat tak strailam... nie wierze w ogole w sienie wydaje mi sie ze nic nie umiem nie umiem zyc normalnie przedewszystkimmm.. w ogle jak niedorozwoj umyslowy... b niska samoocena.. nienawidze sie wrecz czasem..... teraz wieczor niby lepiej ..ale rano to samo brak mi juz sil.. a te prochy tez chce odstawic bo to tez uzaleznia i z nalogu w nalog.... nieiwm juz naprawde.. narazie chce sie poskleic wrocic do siebie ale i tak co dalej to neiiwm.
Mimo to dziekuej za dobre i madre slowo :*
  
marzena
30.07.2009 00:31:01
Grupa: Użytkownik

Posty: 22 #297669
Od: 2008-11-14
Bardzo mnie wzruszyło Twoje wyznanie i to co pisze Dortota.
Do tego co napisała Dorota (mimo, że jej nie znam) dodam: powinnaś zgłosić się do ośrodka,poszukać terapeuty i wsparcia u ludzi z tą cholerną chorobą, nie możesz być sama.
TO NIE TWOJA WINA ŻE JESTEŚ CHORA NA TAKĄ CZY INNĄ CHOROBĘ.
Ja straciłam bardzo wiele.
Wstydziłam się iść na spotkania AA, ale jak weszłam czułam się jak w domu.
Przez parę miesięcy pilnowali mnie żebym nie wypiła.
Ja chciałam (chociaż jedno piwo), rozum nie chciał. wtedy albo dzwoniłam , albo jadłam, albo szłam pod prysznic albo szłam spać
Przez moje picie straciłam syna, brata.............................................
NIE DOPUŚĆ DO TEGO!!!!!!!
JESTEŚ SILNA I MASZ OSOBOWOŚĆ, KTÓREJ NIE JEDEN CI ZAZDROŚCI!
PAMIĘTAJ LICZYSZ SIĘ TYLKO TY
i jeszcze to co mnie buduje
" z każdym dniem mojego życia nieuchronnie wzrasta liczba tych którzy mogą pocałować mnie w d ..."(jak im pozwolę)

CAŁUCHY

  
dorota
30.07.2009 14:40:11
Grupa: Użytkownik

Posty: 11 #297811
Od: 2009-7-19
Zgadzam się z Marzeną. Bywam sceptyczna wobec terapeutów ale wiem też, że bywają oni nieocenieni w swej pomocy, a niekiedy niezbędni. Choć chemia w skrajnych przypadkach bywa konieczna, to pamiętaj proszę, że ona nie jest środkiem rozwiązywania problemów. Dlatego do szału doprowadzają mnie psychiatrzy, którzy z lenistwa zastępują tym terapię i przed takimi przestrzegam wszystkich!!! Tu może pomóc psycholog, bo jest to osoba, która często pomaga skonkretyzować wyzwania, środki do nich i podtrzymuje konsekwentność w dążeniu do nich. Pomaga też nazwać pewne stany, a kiedy potrafisz zrozumieć dokładnie, w czym problem, dużo łatwiej go pokonać. Dla mie terapeuta to taki "koordynator misji"oczko Jeśli chodzi natomiast o grupy AA, to wiem, że bardzo często nie widzimy się tam, myślimy, że "to nie dla nas". Ja np. bardzo się broniłam przed uważaniem siebie za "współuzależnioną". Ale rozmowa z innymi, także tu na forum, bardzo mi pomogła i byłam zaskoczona, jak wielką empatię czuję z innymi, którzy mają podobny problem. To działa naprawdę oczyszczająco. Niektórych wyłania z najczarniejszego dna. Grupa terapeutyczna przywróviła do normalnego życia moją przyjaciółkę, dla której już nikt, nawet ja, choć wstyd się przyznać, nie widziałam nadziei i odwrotu. Teraz jest obiektem podziwu i szacunku. Zmieniła się nie do poznania, choć wcześniej piła codziennie, od rana do wieczora, pijana chodziła do pracy, upijała się z partnerem, który ją bił, była wyklęta przez rodzinę. A teraz - zaczyna nowe, dynamiczne życie silnej kobiety. podziwiam ją i dzięki niej wierzę, że KAŻDY może się podnieść, każdy może zacząć od teraz na nowo. Powtarzam z całą siłą: NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE! każdy dzień jest nową szansą na zmianę.
  
zagubiona
30.07.2009 21:22:04
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #297973
Od: 2008-9-29
dzieki kochani ludzie za mile wsparcie i prawdziwe slow.. ale czytam to i... placze, placze ale czy to cos da nie wierze w siebie za grosz.. obiecywalam se nie raz...jak jestem trzezwa jestem strasznie zakompleksiona mysle ze na nic mnie nie stac... bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci... kiedy wypije wierze we wszytsko... potafie czasem wypic normalnie (bo niby alkohol jets dla ludzi) i wmawiam se ze umiem, wiec niby dlacezgo jak pojade na urlop nie moge wypic ze znajomymi piwka pier dobrze drugi raz dobrze a potem... odplywam trace rozum.. gubie sie .. po wypiciu 3-4 pw mysle logiczniej niz na tzrezwo bo jak jest ten stan przejsciowy.. to nie wiem 2+2 ile to jest taka luka w mozgu.. tagedia.. potem jak juz calkowicie dochodze do siebie... sama sie zastanawiam jak to jest mozliwe przeciez nie jestem az taka glupia jak mozna dopuscic do takiego stanu i bledne kolo..teraz jestemza granica, pracuje codzien nie mam nawet kiedy wybrac sie gdzies na pomoc, wolnego tez nie moge wziasc bo i tak o wlos mnie by wywalili za ten urlop (4 dni przedluzylam), w ogole jak pomysle tak czekalam tak wierzylam ze tym razem udowodnie ze bedzie wspaniale cudnie, spacery, rozmowy, nawet usiasc wypic piwko czemu nie... ale widocznie ja nie moge.. momo ze tu czaem wypije i na drugi dzien jest ok.. atam w Pl jak pojade po kilku dniach trace rozum nie jestem soba.. wiem czasu nie cofne a tak bardzo bym chciala.. to najbardziej boli czekalam odliczalam miesiace, tygodnie, dni, a to pryslo jak banka mydlana, a ja pokazalam zamiast sie tak jak chcialam z jak najlepszej str pokazalam znow swojego Demona... zamiast wrocic jak Pani to ja jak "lajza" zaprzeproszeniem.. wykaczona, trzesaca, zdesperowana i zalamana. nawet tu obiecalam ze chodz ten jeden raz powiem :urlop byl super!!! a nie zrobilam nic dla siebie dobrego, ze soba na kozysc, tylko same straty, watrobe i tak mam uszkodzona(chorowalam na zapalenie typuC), oczy chore i niszcze sie doszczetnie. wiem mam nie ogladac sie za siebie ale to mnie ciagle gryzie ciagle widze ten miesiac temu jaka bylam radosna ze miesiac pzrerwy i pokaze na co mnie stac, udowodnie... a tu jak zwykle jak przez 10 lat psuje nerwy Najblizszym i sobie, ja to juz jestm takim klebkiem nerwow ze nie da sie opisac, i czuje sie jak 0. nic nie warta osoba... chcialabym zakonczyc ten marny zywot ale jednak chyba mam ta iskierke nadziei na lepsze jutro ale kiedy to nastapi. skad brac sile i wiare kiedy nic sie nie poprawia przez 10 lat juz... cale zycie staje mi przed oczymaa jak to wszytsko na negatywie... nie potrafie myslec pozytywnie momo ze bardzo sie staram... wieczory sa lepsze ale poranki tragedia.. nie moge sie ogarnac.. ubrac sie to dla mnie problem... jedyne co w tej chwili by mnie pocieszylo to cofnac czas znalezc sie na nowo tam u rodziny... ale wiem ze sie nie da.. a teraz na co czekam na za rok.. i znowu bedzie to samo.. bede walczyc ale juz nieiwm .jak.. musze najpier ogarnac myslei bo w mozgu mi sie przewraca od tego wszystkeigo.. nawet pewnie to co pisze troche nie do konca ma lad i sklad ale naprawde czuje sie jak oblakana owca...
dziekuje Dziewczyny za mile slowa.. narazie wiem ze potrzebuje jeszcze troche czasua zycie dalej pokaze... narazie mam w sercu wielki smutek, bol i zal.....
  
Ania
31.07.2009 08:20:15
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 30 #298111
Od: 2008-11-8
Nie możesz się smucić tylko żyć pełnią życia. Bez alkoholu też można żyć. Nigdy nie byłam uzależniona jeśli wypiłam to z umiarem od 8 lat doszłam do wniosku, że alkohol mi nie smakuje.
Może Ty wyjdż z założenia, że to jest trunek niesmaczny i nie będziesz go piła. Doskonale czuje się w towarzystwie spożywającym alkohol i myślę jak oni będą się jutro czuli. Moim nałogiem były papierosy doskonale wiem jak ciągnie ale muszę mieć silną wolę i nie palę. Życzę wytrwałości
  
zagubiona
31.07.2009 23:40:21
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #298419
Od: 2008-9-29
dziekuej.. wiem ze mam problem z alko.. ale czasem jednak wydaje mi sie ze go nie mam (chyba se wmawiam) jest no grill wypije normalnie jak kazdy normalny czlowiek i jest ok... ale zawsze jak pojade do tej Polski to ja neiiwm trace rozum przez pierwsze dni nie ale potem.. musze musze bo mysli i haos w glowie nie daja mi spokoju nie wspomnac o dolegliwosciach fizycznych.. ale pomijajac to narazie nie potrafie cieszyc sie z zycia.. mam 30 lat a zadnych perspektych zal straconych lat, chodzby ost miesica gdzie obiecywalam se tyle planowlam, z te pieniadze co poszyl to mialabym piekna wycieczke siebie bym doprowadzila do kultury i jeszcze by reszty zostalo.. a zamiast wrocic jak Pani to ja ja dzid zmarniala zmarnowana, nawet chyba pech chcial ze fryzjer mi spiepszyl wlosy... poprostu wszystko na nie.. czy ja mam magnez do przyciagania pecha, do nieszczesc a moze kiedys karta w koncu sie odwroci.. ja wbrew wszystkiemu staram sie byc dobrym czlwoeikiem nie robie nikomu na zlosc, wrecz jak moge to pomoge a czy ja od losu mam za to ze zawsze nic mi sie nie uklada nie udaje.. szkoda zycia a latak leca...... smutny(
w sercu smutek,gorycz, zal, bol i tesknota........ czuje sie jak w klatce tu ale narazie nei moge wrocic.. musze nadrobic... smutny(
dziekuje za dobre slowa.. ja narazie nie potrafie myslec pozytywnie momo ze b sie staram... dlatego tak moze pisze dziwnie to wyglada ale no nie potrafie widze wszytsko na czarno smutny
  
Megi
01.08.2009 19:51:08
Grupa: Użytkownik

Posty: 4 #298617
Od: 2009-7-11
Jestem osobą współuzależnioną, mam męża alkoholika. Ciagle obiecywał, że przestanie pić i nigdy nie mógł. Zawsze wydawało mu się, że jedno piwo, jeden kieliszek i koniec. Nigdy nie było końca. W tej chwili jest po terapii. Nie pije już rok i 5 miesiecy. Wydawało mu się, że AA to nie dla niego, teraz nie wyobraża sobie życia bez AA. Ma wielu znajomych, do których dzwoni, gdy źle się czuje i te rozmowy mu pomagają. Nie myśl o tym co było wczoraj. Wczoraj minęło i już nie wróci, nie jesteśmy w stanie już nic zmienić we wczorajszym dniu. Nie myśl co będzie jutro. Żyj dniem dzisiejszym i staraj się przeżyć najlepiej jak potrafisz właśnie dzisiaj. jutro może nie nadejść, więc nie martw się nim. Jeżeli odrzucisz ciężary dnia wczorajszego i niepewność tego co będzie jutro a zostanie Ci tylko dzisiaj, to poradzisz sobie z wszystkim problemami jednego dnia. Jeśli powiesz sobie "dzisiaj się nie napiję, może jutro, ale dzisiaj nie", to dasz radę dotrzymać obietnicy. Pomyśl, że najważniejsze są obecne 24 godziny. Jesteś osobą chorą. Alkoholizm to choroba "cud" - umysłu, ciała i duszy. Nie można jej wyleczyć ale można zatrzymać. Poszukaj dla siebie w internecie grupy AA, poszukaj 12-tu kroków, przeczytaj je i postaraj się żyć według nich przez 24 godziny. Wszystko będzie dobrze jeśli tylko wiesz, ze masz problem alkoholowy i masz chęć coś z tym zrobić, to pamiętaj, że nigdy nie jesteś sama. W AA znajdziesz przyjaciół, którzy Cię zrozumieją i pomogą Ci. Szczęście na Ciebie czeka, musisz się tylko dobrze rozejrzeć. Pamiętaj, że "każdy jest na tyle szczęśliwy na ile sam sobie na to pozwoli" - A. Linkoln. Rodzina Ci wybaczy, zapomni i spędzicie jeszcze nie jeden wspaniały urlop. Trzymaj się, Megi.
  
Electra19.04.2024 01:18:02
poziom 5

oczka
  
zagubiona
04.08.2009 22:27:18
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #299668
Od: 2008-9-29
dziekuje za madre i prawdziwe slowa.. prawda to wszytsko ja wiem.a. le ja nie potrafie w ogole pozytywnie myslec.. brak kompletnie wiary w siebie.. w cokolwiem ze jezsszcze mi sie ulozy i bede w koncu szczesliwa.. najpierw musze nauczyc sie myslec pozytywnie... na trzezwo nie potrafie po alko zawsze a tak nie.. nie o to chodzi nie ciagnie mnie do wypicia ale chce zyc jak kazdy czlowiek zyciem codziennym a mnie nic nie interesuje kompletnie nic nie cieszy, jak taki manekin. wstaje ide do pracy jem bo trzeba kompletna wegetacja.. bardzo mi zle.. wiem ze ten okres minie taka mam nadzieje ale neiwim kiedy.. juz niby bylo lepiej ale tak jakos mam .. rozdwojenie jazni chyba...smutno mi zle.. sama nieiwm juz co ja chcem.. zadnego celu wszytsko wydaje mi sie bez sensuuuuuuuuu :/
  
Ania
04.08.2009 23:00:30
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 30 #299686
Od: 2008-11-8
Ja myślę to jesteś bardzo negatywnie ustawiona do życia , że ten smutek z czasem minie. Poznasz miłego mężczyznę i będzie fajnie. Przyjdą jeszcze wesołe dni jesteś młoda życie stoi przed Tobą otworem. Nie wolno się załamywać wyjść na przeciw szczęśliwym ludziom. Cieplutko pozdrawiam
  
Kaja
05.08.2009 10:31:29
Grupa: Użytkownik

Posty: 21 #299730
Od: 2009-6-9
Wiem co przeżywasz mam ten sam problem. Mam 33 lata - wspaniałego męża, cudowne dzieci. Mimo to od jakiegoś roku tak straszliwie popłynęłam, że jest mi z tym bardzo źle. Problemy finansowe, rodzinne, zawodowe sprawiły , że uśmierzenia bólu egzystencjalnego zaczęłam szukałać w alkoholu. Zaczęło się od kilku piw - skończyło na stracie pracy, poczuciu wstydu, bylejakości, zaniedbaniu dzieci, rodziny, totalnie niskiej samoocenie itd. Do tej pory nie rozpatrywałam tego w kategoriach choroby ale chyba jestem chora. O alkoholikach , osobach uzależnionych zawsze miałam złe zdanie. Kojarzyli mi się z głupkami, którzy z premedytacją niszczą swoje życie i życie swoich bliskich, są zaniedbani, żyją w permanentnym syfie, zaniedbując podstawowe sprawy... Ja jakoś do tego schematu w swoim idiotycznym odczuciu nie pasowałam. Zawsze zadbana, świetnie ubrana, w domu błysk, obiadek na czas, rachunki uregulowane itd. Do momentu aż przyłapałam się na tym , że wypijając jedno piwo nie umiem przestać idę po kolejne 2, kolejne 3 i kończę nie pamiętam na którym... Ostatnio wydarzyło się coś dziwnego. W biały dzień w miejscu w którym było jakieś 500 osób po wypiciu może 3 piw urwał mi się film - zresztą to długa historia. w efekcie straciłam pracę. Wydaje mi się że nareszcie obudziłam się z tego letargu. Utraca tej pracy to błahostka w porównaniu z tym że mogę wkrótce stracić znacznie więcej -Rodzinę! To maxymalnie silna motywacja , ale mam nadzieję że sobie poradzę. Może przy pomocy grup AA. Na razie jestem na etapie uświadomiania sobie problemu.
  
zagubiona
06.08.2009 01:56:45
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #300089
Od: 2008-9-29
do Ani: tak jetsem negatwynie nastawiona bo nie widze sensu swojej egzystencji jest mi b zle... i czuje sie taka nikomu niepotrzebna "rzecza"... na mezczyzne wydaje mi sie ze nie moge liczyc bo mimo ze mowia ze nie jsetem brzydka ja uwazam sie za zniszcona piciem facjate zaniedbana.. niechluja ktora nie zasluguje na normlanego faceta (dbam o higiene, o siebei sie stram o ile moge bo ost nie mam sil, checi ani mobilizacji), pisze teraz z takim normalnym kumplem i on by chyba chcial cos wiecej .. ale ja z gory zakaldam ze on nie dla mnie.. ze ja nie zasluguje na niego, albo tez ze ja nie bede z nim szczesliwa.. ja juz sama iewim naprawde mam rozdwojenie jazni i potrzebuje chyba na poczatke dobrego fachowac.. bo sam sie gubie ze swoimi myslami.. chciala bym miec normalnego faceta.. za chwile mysle.. ze nie nie zasluguje, jak dobry jakis to nie to nie dla mnie , za przystojny, za brzydki, za cwaniak, zadobry.. ja jestem nienormalna!!!!!
Do KAJI: kochana ja tez mogalm stracic prace juz nie raz zawsze udawalo mi sie jakos wykrecic mimo ze kierwoniczka znala juz prawdziwy powod.. wsydzialm sie tez za swoje czyny po wypiciu nie raz.. problem stwierdzilam juz dawno.. ale nigdy w stu % nie chcialam swiadomie zrezygnowac z alko... po ostrym przepiciu na "zjezdzie" nienawidzilam sie bylam pewna ze jestem alkoholicka ze bede sie leczyc ze nie tkne.. ale kiedy dochodzialm do siebie myslam.. co ja nie moge wypic z kolezankami piwak czy 2, kazdy pije przy imprezce nie koge jak to?! dlaczego?! i bledne kolo... tearz niby tez tak mysle wiec chyba problem bedze trwal do momentu az kompletnie zdam se spr z wagi problemu albo jak naprawde zaczne tracic wszystko (o majatku nie wspomne jaki przetrwoanilam mieszaknie piekne) ale jesli stracila bym rodzine jeszcze... o nie wyobrazam se.. stryczek by pozostal.. zreszta nie raz mialam nie tylko mysli ale i proby... ale dalej wychodze z zalozenia ze ja np idac na grilla nie bede siedziec pzr orezadzie i tak im sposobem chyba nigdy sie nie uratuje tak naprawde.. ciezkie to.... bylam na odwyku ... nie pomoglo bo nie chcialam chyba chcialam sie oczyscic z toksyn, szlapac rownowage psychiczna bo pzry okazji leczylam depresje... i zacac na nowo nie pwoeim nie pilam dlugo zanim siegnelam po 1 piwko... i bylo dobrze drugie bylo dobrze a trzecim razem znow odplyw wiec tak bedzie chyba zawsze.. i tez zaowazylam towarzystwo ma na mnie duzy ogromny wplyw... tutaj jak jestem wypije czasem z 2-4 piwka i ide grzecznie spac a u siebei w miescie jak zaczne z normalnymi ... i niby ide do domku to skrece zawssze tam gdzie tylko czekaja na akiego glupka sponsora jak ja... wiadramiiiiiiii, wannami i malo.. msakara...
zglos sie kochana do poradni uzyskasz fachowa pomoc i staniesz na nogi dobrze ze jak na poczatek zdalas se sprawe z wagi problemu.. sama se na pewno nie poradzisz (nie to ze nie wierze w Ciebei) ale to jest tak podstena choroba ze jeszcze nikt sam se nie poradzil.. masz dla kogo zyc maz, dzieci..
bo ja jak narazie nie koniecznie mam kochajace rodzenstwo,Matke ktorych rowniez b kocham.. ale czasem se mysle ze moze dla nich lepeij zeby mnie nie bylo... puki nie uloze sobie zycia to jestem im tylko zmarwieniem..a cos sie nie zapowaida.. poznalam dzis chlopaka spokojny widac ze dobry i ok ale okazuje sie zonaty no to odrazu odpada twierdzi ze w trakcie rzowodu ale to juz nie to... nie ufam ludziemmmmm...
w ogle od tego picia i tych prochjow (w tej chwili jestem czysta ale za duzo mysle zbyt duzo) mam cos z mozgeim naprawde rozdwojenie jazni czy to .. cos gorszego sama nieiwm, ale sama sie czasem nie poznaje...
  
kamil
10.08.2009 15:40:00
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 39 #301897
Od: 2009-8-4
Cześć Kaja!Dodrze że się obudziłaś.Masz dopiero 33 lata.Całe życie przed Tobą.Nie wystarczy się obudzić ,trzeba działać.Skoro piszesz ,że sama widzsz problem to znaczy ,że cos jest na rzeczy.Kiedy normalnie oddychasz ,nie mówisz że masz problem z oddychaniem.Co do choroby alkoholowej sama musisz ocenić czy czujesz sie alkoholiczką.Należy wiedzieć,że jest to CHOROBA jak każda inna i nie ma dla niej znaczenia wiek,wykształcenie,status społeczny.Jest to choroba postępująca ,nieulaczalna i śmiertelna.Mozna ją powstrzymać .Jest to choroba falowa ,podstępna .Potrafi nas uśpić i za chwilę zaatakować ze zdwojoną siłą.Można z nią żyć i cieszyć się życiem.Od nas zależy czy przestaniemy pić i co rusz wpadać w kłopoty.To choroba zakłamania ,okłamujemy się że nie jest tak żle ,że wszystko kontrolujemy.Spojżenie na siebie w prawdzie wymaga nie lada odwagi.Wszyscy dookoła widzą problem oprócz samego zainteresowanego.Alkoholik zauważa go jako ostatni.Uważamy ,ze sami poradzimy sobie z problemem(sam też tak kiedyś myślałem).Jest to nieprawda.Nikt w pojedynkę nie wygrał z tą chorobą.Na szczęście nigdy nie jest za póżno.Jak każdą chorobę można ją leczyć.Trzeba tylko wiedzieć jak i gdzie.Odwagi.Jest prosty program dla skomplikowanych ludzi.Od nas zależy jak bardzo tego pragniemy i czy zrobimy wszystko aby wyrwać sie ze szponów alkoholu.Ja to zrobiłem 1,5 roku temu.Wróciła radość życia.Pozdrawiam.
  
Kaja
10.08.2009 19:17:51
Grupa: Użytkownik

Posty: 21 #301977
Od: 2009-6-9
Cześć Kamil!
Dzięki za słowa otuchy. Wiesz ja doskonale zdaję sobie sprawę z wagi problemu. Właściwie masz rację twierdząc , że w przeginaniu z alkoholem w rachubę wchodzi zakłamanie. Okłamuje się przedewszystkim samego siebie, naiwnie wierząc, że nie jest się uzależnionym. Wmawiasz sobie że te kilka wypitych piw to nie syndrom alkoholizmu - ale jeśli jak ja nie możesz poprzestać na 1 lub 2 to już jest problem. Tyle tylko, że brak mi odwagi pójść do specjalisty. Ja nawet rozważałam pójście do psychiatry, bo ta podstępna choroba wypala mnie emocjonalnie i notorycznie wpędza mnie w stany depresyjne . Nie wspomnę już o fobii społecznej będącej swego rodzaju skutkiem picia. Chciałabym żeby to było proste i szybkie do wyleczenia. Ot iść do specjalisty po jakieś leki i problem z głowy. Wiem że czeka mnie długa walka, ale jak patrzę na swoje dzieci i męża który wciąż jeszcze mi daje tzw ostatnią szansę to wiem że warto. Wiem też że nie będzie to łatwe, ale wiem też że KONIECZNE. Trzymaj kciuki. Pozdrawiam
  
zagubiona
10.08.2009 22:05:02
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 123 #302063
Od: 2008-9-29
wszytsko to tez przeszlam-fobia spoleczna, stany depresyjne.. tragedia smutny
wiec na poczatek jak nie wiez od czego zaczac to dobry pomysl z tym psychiatra. powiesz mu wszytsko, o swoim problemie i on juz powinien Ci pomoc, pokierowac co dalje.. naprawde warto. ja poszlam, nie ma zadnego wstydu taki sam lekarz jak kazdy inny. psychiatra kojarzy sie mzoe zle ale to nie prawda glupi polski stereotyp, a tam moze pojsc kazdy kto ma problem ze soba ze swoja psychika. wybierz sie.. warto! Trzymam Kciuki ze wszytsko sie dobrze skaczy!!!
  
kamil
11.08.2009 14:55:22
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 39 #302272
Od: 2009-8-4
Hej Kaja.Należy pamiętać że alkoholizm to choroba ciała ,umysłu i duszy.Ja też zaczynałem od psychologów.Myślalem ,że muszę być chory na umyśle skoro kocham żone i dzieci a tak ich krzywdzę mimo że nie chcę tego,że robię rzeczy po alkoholu kórych się wstydzę.Psycholog pomógł na jakiś czas a potem ...........Psycholog to dla mnie było moje następne oszstwo samego siebie.Zostawiałem sobie furtkę<wolałem myśleć ,że to jakieś zaburzenie psychicz ne ,aby tylko nie przyznać sie przed sobą samym ,że jestem alkoholikiem.Wszystko tylko nie to,tylko nie ja!Każdy ma inną drogę do trzeżwienia.Paraliżował mnie strach przed terapią(niepotrzebnie).To mój chory i zatruty umysł bronił mnie przed leczeniem.Teraz to jasno widze.Jeśli boli mnie ząb idę do dentysty.Najgorsze co można zrobić to uciec w samotność i użalać się nad sobą.Trzeba działać,coś ze sobą robić.To nasza chora wyobrażnia powstrzymuje nas przed działaniem.Paraliżuje nas wyobrażenie otym co może się stać a nie sam fakt jakiegoś zdarzenia.Cokolwiek zrobisz ,rób to dla siebie ,nie dla kogoś.Zauważ ,czy nie poczułaś się lepiej dzieląc sie swoim problemem z obcą osobą. Odważyłaś się .I co się stało-nikt Cie nie krutykuje, nie ocenia próbuje pomóc.Słuchaj,bądż uważna.Trzeżwienie to proces,zmiana sposobu myślenia a sama terapia to fajny czas w życiu.W końcu dowiadujemy się czegoś prawdziwego o sobie.Możemy spojrzeć w lustro.
  
Kaja
11.08.2009 15:31:14
Grupa: Użytkownik

Posty: 21 #302289
Od: 2009-6-9
Hejka! Kamil dziś miałam poważną rozmowę ze swoją szefową. Właściwie to byłą szefową. Nastawiłam się psychicznie na ostrą wymianę zdań, totalną krytykę etc. I szok !!! - rozmawiała ze mną jak z dobrą koleżanką.Powiedziała że mogę w każdej chwili przyjść i pogadać. Pochwaliła moją chęć pójścia do specjalisty, życząc jak najlepiej i co jest jeszcze większym szokiem nie wlepiła mi dyscyplinarki tylko rozwiązanie umowy na mocy porozumienia stron. Chyba moje problemy biorą się głównie ze złej oceny sytuacji, z moich urojeń, wyobrażeń. A wracając do samego pójścia na tę rozmowę - Jakiś zły chochlik kazał mi zahaczyć o monopol. ot tak żeby uśmierzyć potencjalną jazdę z szefową , ale wytrzymałam, wiedząc , że ta rozmowa to konsekwencja picia. I opłaciło się. Rozstałyśmy się w zgodzie, na niezłych warunkach. Co więcej po raz pierwszy w życiu przyznałam się komuś twarzą w twarz , że piję. Nie było to takie straszne. No i poczułam się lepiej. POzdrawiam
  
Electra19.04.2024 01:18:02
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 5>>>    strony: [1]2345

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » UZALEŻNIENIA - NAŁOGI » POMOCY!!!

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny